Nie odzywałam się cały dzień, wszystko przeczytałam ale nawet nie mam siły odpisywać na pytania choć było ich sporo..
Noc tragiczna. Dzien też. Czuję się jak wyrosną matka, nie wiem juz co mam robić. Płakać mi ie chce i jestem bez silna.
Mała tak daje popalić że to jest szok... nie spala nic w nocy, plakala non stop, marudziła nie że z bólu, nie wiem czemu.. I jeszcze trzeba ją nosić całą noc i bujać ale nie tak że delikatnie no jest krzyk tylko mocno że prawie o 360 stopni się odwracam, mam zakwasy i na łyżkach i w talii...... Aż boli strasznie przy bujaniu, głowa opada ze zmęczenia a trzeba bo krzyk.... od 3ej do 10ej tak.... Później spanie od 10ej do 11nastej, jedzenie i znowu heja....... co 5 minut jak próbowałam spać musiałam ją podnieść, pobujac 2 minuty Aż zaśnie, odłożyć na 5 minut i znowu to samo i tak do teraz..... Nie mam siły, co ja mam zrobić? Źle mi z tym....
Wczoraj szwagierka jej przypiljowala od 12 do 15naztej bo byłam w urzędzie i dzwoniła co 15 minut bo mówi że mała jest strasznie nieznośna, nic jej nie pasuje i tak jak u mnie w nocy. I że myślałam że ja trochę za mocno narzekam ale widzi że jest gorzej niż mówiłam...
Nie mam siły.