reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Listopadowe mamy 2018

U nas też jeszcze nikogo takiego nie było, ale mamy dopiero 3 tydzień, więc kto wie [emoji4]

Co do karmienia piersią to mnie np. drażnią pytania nadal karmi Pani piersią? Lub czy mleczka starcza? Nosz kurczę nieee... dziecko przybiera i to naprawdę ładnie a ja mam przestać karmić piersią. A czy mleka starcza to moja położna pyta a mówiłam jej ostatnio, że chyba za dużo mu do buzi leci bo momentami jakby nie nadążał połykać. To zawsze mnie się zapyta czy mleka starcza... ehh...
Też mnie w nocy zalewa [emoji85] cyce ciężkie bolą... zawsze zanim zacznę Marcelka karmić to ściągam trochę mleka ręcznie na szybko żeby mógł chociaż porządnie brodawkę złapać [emoji85]
Mi tez już mama mówiła ze przyjdzie moment ze na pewno będę musiała je dokarmiać, bo przecież będą chciały więcej jeść i nie będę tyle miała.... albo nie ściągaj tak tym laktatorem bo przecież jak one się obudza to nie będą miały co jeść. Wiec jak kobieta, szczególnie przy pierwszych dzieciach, pełna wątpliwości, zmęczona ma się nie załamywać. Dobrze ze zgłębiłam temat i mam wsparcie doradcy laktacyjnego i potrafię olać takie dobre rady bo już dawno tylko bym na butli i mm jechała.
 
reklama
Hej Dziewczyny,

Nie ma szans, zebym nadrobila ostatnie dwa tygodnie, wiec ogolnie gratuluje tym, ktore urodzily i mam nadzieje, ze u Was wszystkich zakonczylo sie wszystko szczesliwie!

Dla mnie porod byl przezyciem masakrycznym, ale tylko psychicznie. Po tygodniu lezenia na patologii i 4 dniach z probami indukcji porodu Franek urodzil sie 27/11 przez CC, na ktore w ogole nie bylam przygotowana. Probowalismy wszystkiego - cewnika Foleya, dwoch tur oksytocyny, zelu z prostaglandynami i ostatecznie przebicia pecherza. Nic nie podzialalo. Zero skurczy, rozwarcie na max 2 cm przez ten caly czas. Ostatniego dnia bylam juz calkiem wykonczona, ale oczekiwaniem i ciaglym slyszeniem krzykow z pokoi obok. W ogole przez to nie spalam :(
Samo CC znioslam dobrze, synek urodzil sie duuzy - 58 cm i 4205 g wagi przy dzwiekach Red Hot Chili Peppers. Dostalam duzo lekow przeciwbolowych, maz byl ze mna przez ponad 2 h, Franek przyssal sie do piersi i wszystko zapowidalo sie cudownie.

Niestety - bol, ktory pojawil sie pozniej i morfina zamienily mnie w totalne intelektualne warzywo. Drugiej nocy malemu spadl cukier i kazano nam dopajac go MM. Ryczalam przez kilka godzin i zamiast przystawiac malego non stop do piersi to w ogole nie pamietam co sie ze mna dzialo. Wiem, ze polozne wchodzily, wychodzily, mowily ze mam super sutki, wkladaly mi go a on za chwile wszystko puszczal i wracal tylko do butelki :(
Ze szpitala wyszlismy wycienczeni - ja niestety dalej w ogole nie spalam. W domu zaczelam walke o KP, ale moja psychika chyba totalnie mnie zablokowala i nie bylam w stanie wyregulowac sobie rytmu odciagania. Teraz jest nieco lepiej - karmimy sie SNSem, a ja ciesze sie jak glupek kiedy uda mi sie odciagnac raptem 18 ml (w 9 dobie...). Po wizycie doradcy laktacyjnego wiem, ze sytuacja wyglada bardzo nieciekawie. Niestety mam albo niedobor prolaktyny, albo niewielka ilosc gruczolow mlecznych. W poniedzialek ide jeszcze do pani dr, ktora jest podobno guru polskiej laktacji, ale nie zakladam nic, zeby nie przezyc kolejnego rozczarowania.

Poza tym, ze moj porod i karmienie odbiegaja calkowicie od tego, co sobie wyobrazalam i o czym zawsze marzylam to samo macierzynstwo mnie w ogole nie rozczarowuje. Gdy patrze w ta piekne oczy to wszystko inne przestaje miec znaczenie, placze ze szczescia kiedy Franek spi i trzyma moj palec w swojej malej raczce i rozdziera mi serce, za kazdym razem, gdy placze. Cos wspanialego [emoji173]️
 
Hej Dziewczyny,

Nie ma szans, zebym nadrobila ostatnie dwa tygodnie, wiec ogolnie gratuluje tym, ktore urodzily i mam nadzieje, ze u Was wszystkich zakonczylo sie wszystko szczesliwie!

Dla mnie porod byl przezyciem masakrycznym, ale tylko psychicznie. Po tygodniu lezenia na patologii i 4 dniach z probami indukcji porodu Franek urodzil sie 27/11 przez CC, na ktore w ogole nie bylam przygotowana. Probowalismy wszystkiego - cewnika Foleya, dwoch tur oksytocyny, zelu z prostaglandynami i ostatecznie przebicia pecherza. Nic nie podzialalo. Zero skurczy, rozwarcie na max 2 cm przez ten caly czas. Ostatniego dnia bylam juz calkiem wykonczona, ale oczekiwaniem i ciaglym slyszeniem krzykow z pokoi obok. W ogole przez to nie spalam :(
Samo CC znioslam dobrze, synek urodzil sie duuzy - 58 cm i 4205 g wagi przy dzwiekach Red Hot Chili Peppers. Dostalam duzo lekow przeciwbolowych, maz byl ze mna przez ponad 2 h, Franek przyssal sie do piersi i wszystko zapowidalo sie cudownie.

Niestety - bol, ktory pojawil sie pozniej i morfina zamienily mnie w totalne intelektualne warzywo. Drugiej nocy malemu spadl cukier i kazano nam dopajac go MM. Ryczalam przez kilka godzin i zamiast przystawiac malego non stop do piersi to w ogole nie pamietam co sie ze mna dzialo. Wiem, ze polozne wchodzily, wychodzily, mowily ze mam super sutki, wkladaly mi go a on za chwile wszystko puszczal i wracal tylko do butelki :(
Ze szpitala wyszlismy wycienczeni - ja niestety dalej w ogole nie spalam. W domu zaczelam walke o KP, ale moja psychika chyba totalnie mnie zablokowala i nie bylam w stanie wyregulowac sobie rytmu odciagania. Teraz jest nieco lepiej - karmimy sie SNSem, a ja ciesze sie jak glupek kiedy uda mi sie odciagnac raptem 18 ml (w 9 dobie...). Po wizycie doradcy laktacyjnego wiem, ze sytuacja wyglada bardzo nieciekawie. Niestety mam albo niedobor prolaktyny, albo niewielka ilosc gruczolow mlecznych. W poniedzialek ide jeszcze do pani dr, ktora jest podobno guru polskiej laktacji, ale nie zakladam nic, zeby nie przezyc kolejnego rozczarowania.

Poza tym, ze moj porod i karmienie odbiegaja calkowicie od tego, co sobie wyobrazalam i o czym zawsze marzylam to samo macierzynstwo mnie w ogole nie rozczarowuje. Gdy patrze w ta piekne oczy to wszystko inne przestaje miec znaczenie, placze ze szczescia kiedy Franek spi i trzyma moj palec w swojej malej raczce i rozdziera mi serce, za kazdym razem, gdy placze. Cos wspanialego [emoji173]️
Gratuluję :) trzymam kciuki by kp ci się udało, myślę, że jeśli tego bardzo pragniesz to ci się uda.
 
Hej Dziewczyny,

Nie ma szans, zebym nadrobila ostatnie dwa tygodnie, wiec ogolnie gratuluje tym, ktore urodzily i mam nadzieje, ze u Was wszystkich zakonczylo sie wszystko szczesliwie!

Dla mnie porod byl przezyciem masakrycznym, ale tylko psychicznie. Po tygodniu lezenia na patologii i 4 dniach z probami indukcji porodu Franek urodzil sie 27/11 przez CC, na ktore w ogole nie bylam przygotowana. Probowalismy wszystkiego - cewnika Foleya, dwoch tur oksytocyny, zelu z prostaglandynami i ostatecznie przebicia pecherza. Nic nie podzialalo. Zero skurczy, rozwarcie na max 2 cm przez ten caly czas. Ostatniego dnia bylam juz calkiem wykonczona, ale oczekiwaniem i ciaglym slyszeniem krzykow z pokoi obok. W ogole przez to nie spalam :(
Samo CC znioslam dobrze, synek urodzil sie duuzy - 58 cm i 4205 g wagi przy dzwiekach Red Hot Chili Peppers. Dostalam duzo lekow przeciwbolowych, maz byl ze mna przez ponad 2 h, Franek przyssal sie do piersi i wszystko zapowidalo sie cudownie.

Niestety - bol, ktory pojawil sie pozniej i morfina zamienily mnie w totalne intelektualne warzywo. Drugiej nocy malemu spadl cukier i kazano nam dopajac go MM. Ryczalam przez kilka godzin i zamiast przystawiac malego non stop do piersi to w ogole nie pamietam co sie ze mna dzialo. Wiem, ze polozne wchodzily, wychodzily, mowily ze mam super sutki, wkladaly mi go a on za chwile wszystko puszczal i wracal tylko do butelki :(
Ze szpitala wyszlismy wycienczeni - ja niestety dalej w ogole nie spalam. W domu zaczelam walke o KP, ale moja psychika chyba totalnie mnie zablokowala i nie bylam w stanie wyregulowac sobie rytmu odciagania. Teraz jest nieco lepiej - karmimy sie SNSem, a ja ciesze sie jak glupek kiedy uda mi sie odciagnac raptem 18 ml (w 9 dobie...). Po wizycie doradcy laktacyjnego wiem, ze sytuacja wyglada bardzo nieciekawie. Niestety mam albo niedobor prolaktyny, albo niewielka ilosc gruczolow mlecznych. W poniedzialek ide jeszcze do pani dr, ktora jest podobno guru polskiej laktacji, ale nie zakladam nic, zeby nie przezyc kolejnego rozczarowania.

Poza tym, ze moj porod i karmienie odbiegaja calkowicie od tego, co sobie wyobrazalam i o czym zawsze marzylam to samo macierzynstwo mnie w ogole nie rozczarowuje. Gdy patrze w ta piekne oczy to wszystko inne przestaje miec znaczenie, placze ze szczescia kiedy Franek spi i trzyma moj palec w swojej malej raczce i rozdziera mi serce, za kazdym razem, gdy placze. Cos wspanialego [emoji173]️
Gratuluję. Jesteś bardzo dzielna. Trzymam kciuki za kp.
 
FF650872-9C2A-462C-B682-81F0996FAB02.jpeg
To dziś podtrzymało mnie na duchu:)
 

Załączniki

  • FF650872-9C2A-462C-B682-81F0996FAB02.jpeg
    FF650872-9C2A-462C-B682-81F0996FAB02.jpeg
    187,6 KB · Wyświetleń: 433
Jezu nie sądziłam że to może byc takie trudne. Nie umiem nic zrobic przy dziecku kompletnie, ledwo go przebrałam. Karmie z butelki to ulewa mu się, porażka
Nie martw się, na początku każda z nas tak miała. Po kilku dniach będziesz ekspertką, ciagłe trenowanie robi swoje [emoji12] Maluszek szybko rośnie i tez za jakiś czas będzie zdecydowanie łatwiej go przewinąć. Do czasu aż nie zacznie Ci uciekać z przewijaka [emoji846]
Ja byłam nianią przez kilka lat i wydawało mi się, ze mam już wprawę ale jak urodziła się nasza córeczka to tez ciagle się bałam ze coś robię zle. Na początku jak mała się krztusila to serce mi od razu stawało. Jak płakała to nie wiedziałam co jej jest i co z nią robić. Bałam się sama z nią zostać jak narzeczony wracał po urlopie do pracy. Teraz już wzajemnie się siebie nauczyłyśmy. U Ciebie tez tak będzie, daj sobie troszkę czasu [emoji4]

Zobacz załącznik 923040 To dziś podtrzymało mnie na duchu:)
Mnie tez to podtrzymuje [emoji6]
 
reklama
Do góry