Mama Zuzi i Antosia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Kwiecień 2018
- Postów
- 1 634
Olej te dobre rady.Dziewczyny potrzebuje Waszej opinii bo tu w koło mi mówią że mój pokarm może nie wystarczać i żebym zaczęła podawać mm. Że mój pokarm może być mało wartościowy. A ja się pytam jak może być mało wartościowy jak dostosowuje się do potrzeb dziecka? Ciągle się zmienia. Nawet już artykuły na ten temat czytałam. Natomiast w koło mnie ciągle słyszę że mm powinnam dac.
Moja Iga w ciągu dnia je sobie około 40 min z jednej piersi. Trochę popatrzy, pogada po swojemu i idzie spać na 2.5 do 3.5 godziny.
Natomiast wieczorami koło 18-19 wstaje, je z jednej piersi 40 min przy czym zasypia przy piersi. Jak ją odkładam to po góra 10 min się budzi i znowu do piersi. Potem się przytulam, śpiewamy, nosimy na rączkach. Zasypia ale po odlozeniu znowu się budzi. W między czasie zmieniam pieluch i przystawilam do piersi bo trwa to od 5 do 7 godzin więc robi się głodna. Na koncu mnie już piersi bolą A ona zaczyna się drzeć. Daje jej wtedy z butelki moje odciągnięte mleko. Wczoraj po tej sesji zjadła 50 mln. W trakcie butli zaczynają jej się oczy kleić i powoli idzie spać tak, że mogę ja odl9zyc do łóżeczka. Zaznaczę, że wcześniej wzbudza się nawet przytulona do mnie. Po tym wszystkim śpi do 6 godzin. Po pobudce je ładnie z piersi około 30 min i śpi znowu 3 godziny. Wczoraj wstała o 18. Spać poszła po 24 A wstała koło 6 rano. Następnie przespała do 9:30.
Czy powinnam jej dac to mleko czy czymac się moich racji? Myślę że ona ma taki tryb nocny, ale może robię jej krzywdę.
W czwartek tydzień temu ważyła 3530. We wtorek 3790 (tylko była ważona w ubraniu i pampie). W poniedziałek ma być jeszcze raz ważona.
Przy prawie każdej zmianie pieluszki ma musztardową kupkę albo chociaż kleksa. Dużo też siusia.
Co myślicie?
A jej waga urodzeniową to 3560. Wczoraj skończyła 3 tydzień życia.
Mój wieczorem też często wisi na cycku. Wczoraj od 19:20 do 22:30 cyckał. Już miałam chęć iść po mm bo brakowało mi sił i cierpliwości. Ale skąd ta pewność, że to pomoże. Zjeść pewnie by zjadł a później może problem z brzuszkiem. Młody potrzebował być blisko mnie i mojego cycocha hehe ale smoka za nic w świecie nie chciał, jak ma być cyc to cyc a nie smok hehe też śpi dłużej po takim maratonie wiszenia na piersi 5-6 godzin i ki to pasuje. Później cycka i śpi kolejne 3 godziny.dziś może być gorsza noc bo dużo śpi w dzień, ale taka u nas pogoda śpiąca [emoji6]
A masz tam jakiegoś doradcę laktacyjnego żeby się skonsultować twarzą w twarz? Może warto byłoby pogadać z kimś kto zamiast namawiać Cie na najłatwiejsze wyjście, podniesie Cie na duchu i zapewni że czasem bywa ciężko ale z prawidłową porada na pewno się da? [emoji4]
Ja jestem naprawdę zdziwiona, że ludzie tak łatwo namawiają do mm. Ja nie mówię że to coś złego bo sytuację są rozne, ale jeśli kobieta chce karmić i to robi to dlaczego podcinac jej skrzydła? Lepiej byłoby razem poszukać rozwiązania w kierunku kontynuowania efektywnego KP niż machać ręką i powiedzieć "podaj butelkę"... A najmniej to się chłopy znają, męża to bym w ogóle nie słuchała [emoji28] Mój kawaler z kolei bardzo Pro KP, co też mnie denerwuje bo ostatnio mi powiedział że on by mi nie pozwolił przestać karmić cyckiem. Co to znaczy że by nie pozwolił? To jego cycki? To ja siedzę w domu z dzieckiem i żyły sobie wypruwam, wstaje w nocy i przystawiam do piersi. Laze w kółko i tule, odkładam do kołyski milion razy. Oni to niech się lepiej nie wracają jak nie mają nic mądrego do powiedzenia [emoji28]
Rob tak jak uważasz kochana. Zdrowie dzidzi najważniejsze, ale TWOJE samopoczucie jest równie ważne, bo jak jesteś smutna czy zestresowana to też wiele pożytku z tego nie będzie [emoji3526][emoji4]
U mnie na wsi są spotkania kobiet karmiących piersią co środę. Byłam w tym tygodniu pierwszy raz, i jestem zachwycona. Wchodzę na 9:00, dostaje śniadanko i kawkę, pogadam sobie z babeczkami, posmiejemy się czy poplacze y... Jak weszłam w środę to po mnie przyszła dziewczyna z tygodniowym dzieckiem. Andrea, prowadząca zapytała tylko jak się ma, a ona się z miejsca popłakała. Powiedziała że czuję się jak *****, że wszystko ja boli i że nie wie co ze sobą zrobić i komu o tym powiedzieć. To było smutne ale i piękne bo każda z nas przez to przeszła, i najgorzej to nie mówić nikomu i samemu się z tym dusić! Ja na pewno się wybieram na te grupę i za tydzień, mam nadzieję że nowa koleżanka przyjdzie już w lepszym humorze [emoji3526][emoji4]
Fajne takie spotkania. Same mamusia, różne doświadczenia. Świetna sprawa.
Hej Dziewczyny,
Nie ma szans, zebym nadrobila ostatnie dwa tygodnie, wiec ogolnie gratuluje tym, ktore urodzily i mam nadzieje, ze u Was wszystkich zakonczylo sie wszystko szczesliwie!
Dla mnie porod byl przezyciem masakrycznym, ale tylko psychicznie. Po tygodniu lezenia na patologii i 4 dniach z probami indukcji porodu Franek urodzil sie 27/11 przez CC, na ktore w ogole nie bylam przygotowana. Probowalismy wszystkiego - cewnika Foleya, dwoch tur oksytocyny, zelu z prostaglandynami i ostatecznie przebicia pecherza. Nic nie podzialalo. Zero skurczy, rozwarcie na max 2 cm przez ten caly czas. Ostatniego dnia bylam juz calkiem wykonczona, ale oczekiwaniem i ciaglym slyszeniem krzykow z pokoi obok. W ogole przez to nie spalam
Samo CC znioslam dobrze, synek urodzil sie duuzy - 58 cm i 4205 g wagi przy dzwiekach Red Hot Chili Peppers. Dostalam duzo lekow przeciwbolowych, maz byl ze mna przez ponad 2 h, Franek przyssal sie do piersi i wszystko zapowidalo sie cudownie.
Niestety - bol, ktory pojawil sie pozniej i morfina zamienily mnie w totalne intelektualne warzywo. Drugiej nocy malemu spadl cukier i kazano nam dopajac go MM. Ryczalam przez kilka godzin i zamiast przystawiac malego non stop do piersi to w ogole nie pamietam co sie ze mna dzialo. Wiem, ze polozne wchodzily, wychodzily, mowily ze mam super sutki, wkladaly mi go a on za chwile wszystko puszczal i wracal tylko do butelki
Ze szpitala wyszlismy wycienczeni - ja niestety dalej w ogole nie spalam. W domu zaczelam walke o KP, ale moja psychika chyba totalnie mnie zablokowala i nie bylam w stanie wyregulowac sobie rytmu odciagania. Teraz jest nieco lepiej - karmimy sie SNSem, a ja ciesze sie jak glupek kiedy uda mi sie odciagnac raptem 18 ml (w 9 dobie...). Po wizycie doradcy laktacyjnego wiem, ze sytuacja wyglada bardzo nieciekawie. Niestety mam albo niedobor prolaktyny, albo niewielka ilosc gruczolow mlecznych. W poniedzialek ide jeszcze do pani dr, ktora jest podobno guru polskiej laktacji, ale nie zakladam nic, zeby nie przezyc kolejnego rozczarowania.
Poza tym, ze moj porod i karmienie odbiegaja calkowicie od tego, co sobie wyobrazalam i o czym zawsze marzylam to samo macierzynstwo mnie w ogole nie rozczarowuje. Gdy patrze w ta piekne oczy to wszystko inne przestaje miec znaczenie, placze ze szczescia kiedy Franek spi i trzyma moj palec w swojej malej raczce i rozdziera mi serce, za kazdym razem, gdy placze. Cos wspanialego [emoji173]️
Gratuluję dzieciątka[emoji173]
Co do KP trzymam kciuki żeby Ci się udało. A jeśli coś pójdzie nie do końca tak jakbyś chciała to nic przecież się nie stanie. Ważne jest Wasze zdrowie fizyczne i psychiczne.
Jezu nie sądziłam że to może byc takie trudne. Nie umiem nic zrobic przy dziecku kompletnie, ledwo go przebrałam. Karmie z butelki to ulewa mu się, porażka
Początki bywają trudne, ale z czasem wszystko się unormuje. Postaraj się rozluźnić i myśl pozytywnie. Jak już będziesz w domu, zamknij się z dzidzią w pokoju i uczcie się siebie na wzajem.
Mnie zaczyna coś rozbierać. Migdał już ma biały nalot, muszę uważać bo u mnie zaraz angina łapie.
Jestem teraz sama. Mama wyjechała, dzieci starsze na basenie, mąż na noc w pracy.aż dziwne-tak cicho pusto w domu