Hej Dziewczyny,
Nie ma szans, zebym nadrobila ostatnie dwa tygodnie, wiec ogolnie gratuluje tym, ktore urodzily i mam nadzieje, ze u Was wszystkich zakonczylo sie wszystko szczesliwie!
Dla mnie porod byl przezyciem masakrycznym, ale tylko psychicznie. Po tygodniu lezenia na patologii i 4 dniach z probami indukcji porodu Franek urodzil sie 27/11 przez CC, na ktore w ogole nie bylam przygotowana. Probowalismy wszystkiego - cewnika Foleya, dwoch tur oksytocyny, zelu z prostaglandynami i ostatecznie przebicia pecherza. Nic nie podzialalo. Zero skurczy, rozwarcie na max 2 cm przez ten caly czas. Ostatniego dnia bylam juz calkiem wykonczona, ale oczekiwaniem i ciaglym slyszeniem krzykow z pokoi obok. W ogole przez to nie spalam
Samo CC znioslam dobrze, synek urodzil sie duuzy - 58 cm i 4205 g wagi przy dzwiekach Red Hot Chili Peppers. Dostalam duzo lekow przeciwbolowych, maz byl ze mna przez ponad 2 h, Franek przyssal sie do piersi i wszystko zapowidalo sie cudownie.
Niestety - bol, ktory pojawil sie pozniej i morfina zamienily mnie w totalne intelektualne warzywo. Drugiej nocy malemu spadl cukier i kazano nam dopajac go MM. Ryczalam przez kilka godzin i zamiast przystawiac malego non stop do piersi to w ogole nie pamietam co sie ze mna dzialo. Wiem, ze polozne wchodzily, wychodzily, mowily ze mam super sutki, wkladaly mi go a on za chwile wszystko puszczal i wracal tylko do butelki
Ze szpitala wyszlismy wycienczeni - ja niestety dalej w ogole nie spalam. W domu zaczelam walke o KP, ale moja psychika chyba totalnie mnie zablokowala i nie bylam w stanie wyregulowac sobie rytmu odciagania. Teraz jest nieco lepiej - karmimy sie SNSem, a ja ciesze sie jak glupek kiedy uda mi sie odciagnac raptem 18 ml (w 9 dobie...). Po wizycie doradcy laktacyjnego wiem, ze sytuacja wyglada bardzo nieciekawie. Niestety mam albo niedobor prolaktyny, albo niewielka ilosc gruczolow mlecznych. W poniedzialek ide jeszcze do pani dr, ktora jest podobno guru polskiej laktacji, ale nie zakladam nic, zeby nie przezyc kolejnego rozczarowania.
Poza tym, ze moj porod i karmienie odbiegaja calkowicie od tego, co sobie wyobrazalam i o czym zawsze marzylam to samo macierzynstwo mnie w ogole nie rozczarowuje. Gdy patrze w ta piekne oczy to wszystko inne przestaje miec znaczenie, placze ze szczescia kiedy Franek spi i trzyma moj palec w swojej malej raczce i rozdziera mi serce, za kazdym razem, gdy placze. Cos wspanialego [emoji173]️