Tak, ten mój ból zdiagnozowali lekarze i fizjoterapeuta w szpitalu, nie pytaj mnie jak, bo prześwietlenia nikt nie robił. Zaczęło się od takich mrowień, trochę drętwień palców, ale ja wtedy dużo pracowałam rękami w ciągu dnia, więc na karby pracy to zrzucałam. Początkowo starałam się to ignorować, bo ja z tych niby twardych jestem ;P. Ból jednak z upływem dni się nasilał i promieniował. O dziwo apogeum nie było w ciągu dnia, a nocą i po wstaniu z łóżka. W ciągu dnia byłam w stanie pracować, wykonywać różne czynności domowe, choć wszystko wydawało mi się dwa razy cięższe niż było wcześniej. Palce często puchły, dłonie były czerwone, ale to było jeszcze do wytrzymania. Kiedy przychodziła noc, tuż po zaśnięciu wybudzał mnie okrutny ból i tak jak mówię najpierw tylko ręce potem aż do łokcia a po kilku tygodniach już po samo ramię. Próbowałam wtedy wszystkiego: masaże, trzymanie rąk w górze, dole, zimne lub naprzemienne kąpiele, zmiana pozycji, naświetlania specjalną lampą męża, leżenia na specjalnej macie i kurcze nic mi wtedy nie pomagało. Chodziłam wtedy jak zombi, bo prawie nie spałam i tak tygodniami a rano żeby móc funkcjonować w pracy, musiałam zejść z łóżka dużo wcześniej bo przez pierwsze tak ok 2h ręce były totalnie bezwładne, wszystko z nich leciało, nie byłam w stanie dłońmi utrzymać suszarki czy podnieść czajnika. Potem w ciągu dnia czucie wracało i było dużo lepiej, po pracy już wracałam wlekąc po ziemi torebkę a nocą od nowa zaczynał się cyrk. Na kolejnym spotkaniu z GP lekarka od razu dała mi zwolnienie z pracy. Od razu też podejrzewała, że to zespół cieśni na skutek hormonów ciążowych a dodatkowo zaostrzony wysiłkiem rąk w pracy i wysłała informacje do szpitala, żeby to sprawdzili. W szpitalu diagnozę potwierdzili, nie dostałam na to żadnych leków tylko kazali często paracetamol brać, łykać więcej magnezu, witamin i miałam kilka spotkań z fizjoterapeutą. Koniec końców już w trakcie ciąży zaczęło mi to cholerstwo ustępować. Ciężko mi stwierdzić co właściwie pomogło, może wszystko razem: odejście z pracy, ograniczenie wysiłku rąk w ciągu dnia, magnez, naświetlania lampą, zwolnienie szaleńczego trybu życia. W każdym razie ból już nie powrócił w trzecim trymestrze i w tej ciąży też pod tym względem zostałam oszczędzona.
Rozmawiałaś już z jakimś lekarzem o tym? Z takich prostych rzeczy to zwróć uwagę czy nie przeciążasz trochę rąk zbyt częstym np. pisaniem na komputerze albo dźwiganiem czegoś. Kiedy miałam największe nasilenie i wielkie obawy jak utrzymam noworodka z takim paraliżem, lekarze pocieszali mnie, że to po ciąży minie. W ekstremalnych przypadkach jeśli nie mija można operować po ciąży. Na szczęście minęło dużo wcześniej
. Mam nadzieje że i Tobie minie, ale im wcześniej zaczniesz szukać pomocy tym lepiej. Może to tylko tymczasowe ale koniecznie nie zwlekaj i jeśli nie minie w ciągu kilku dni a zacznie się nasilać skonsultuj z lekarzem.