Na razie maz nie był ze mną ani razu w tej ciąży bo bardzo dużo pracuje i jakoś nie po drodze. Następna wizytę mam 22 maja więc mam nadzieję że wtedy się uda.
Ale za to w poprzedniej ciąży nie był ze mną tylko raz a tak chodził na każdą i raz było śmiesznie. Fotel stoi w głębi gabinetu, zakryty parawanem i zawsze jest tam przygaszone światło żeby było milej i kameralnie. Najpierw jest rozmowa z gin jak tam co tam, potem karta i badania, potem na fotel wszystkie badania "dowcipne" a na koniec usg. I któregoś razu jakoś 4 m-c było robione usg od środka. Zazwyczaj po badaniach "recznych" ze spodu fotela wyjeżdża taka ławka na nogi i na usg leżę z nogami prostymi (A nie rozlozonymi tak na boki na tych podnozkach) dalej naga od pasa w dół ale wszystko gin przykrywa ręcznikiem żebym czuła się bardziej komfortowo i wtedy dopiero prosi męża od strony głowy bo mamy własny monitor wyciągany na takim wysokim pałąku nad brzuszkiem i widzimy na nim to samo co gin na swoim. I tej pamiętnej wizyty gin chyba zapomniał wyciągnąć mi tej ławki na nogi i mnie przykryć ręcznikiem (Ja przyzwyczajona do niego bo chodzę do niego od lat, już się go nie wstydzę i bez problemu paraduje przed nim z gołym tylkiem haha) nawet nie zwróciłam na to uwagi i dalej leżę rozwalona z nogami na gorze i on prosi męża za parawan, poogladamy sobie dzidziusia. Jego mina bezcenna hahaha nigdy jej nie zapomnę
![Big Grin :D :D](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Biedny nie miał gdzie uciekać, bo gdyby miał to by się za nim kurzylo haha. Jak wyszliśmy to powiedział, że w sumie wiedział że do badania jestem naga ale że aż w takiej pozycji gdzie obcy facet ma dostęp do jego żony z każdej możliwej strony, to nawet nie pomyślał że to może tak wyglądać i był w okropnym szoku. W ogóle nie mógł się skupić na dziecku tylko ciągle zerkal na mnie od pasa w dół że to tak strasznie wygląda haha bardzo długo nie mógł o tym zapomnieć i często mu się to śniło jeszcze po badaniu więc bardzo to przeżył. Jeszcze teraz czasem się z tego śmiejemy