wyczytałam, że 7-9 tydzień to kolejny sko rozwojowy, więc jak najbardziej może pojawić się kryzys laktacyjny. Ja miałam przy piewszym. Niestety albo stety pomaga na to tylko częste przystawianie. Moja jadła wtedy na siłę. Możesz wspomóc się jakąś herbatka czy tym na F, ale i tak Michasia musi ściągać, po pieresze, żeby rozbudzić laktacje, po drugie, żeby nie zleciala na wadze. Potem miałam chwilowy nawal i laktacja się znowu ustabilizowala, więc powinno być dobrze
Dziewczyny, spałam w ostatnim tygodniu jakieś 18-20 godzin łącznie, czyli średnio 3-4h/dzień. Właśnie przez ten skok. Zosia całe nocki nie spała, a w dzień była walka z kryzysem laktacyjnym i przystawianie co 2h...Byłam wykończona. W końcu porzuciłam swoje założenia i wzięłam Zosię do nas do łóżka, bo po prostu już nie miałam siły jej karmić na siedząco a potem usypiac 2 godziny ;( no i przy tym łóżkowym karmieniu zasnęłam i ona tak samo
bez bujania, odbijania płaczu i walki z odkładaniem. Potem tylko budziła pyszczek do ciumkania i spała dalej, aż jej przez 5 czy 6 godzin nie zmieniłam pieluchy, bo w ogóle się prawie nie rozbudzalam. No i przespalam 9 godzin tej nocki! Dziecko nie do poznania! Dziś zrobiłam tak samo i znów jestem wyspana. Zosia zostaje z nami w łóżku, przynajmniej ns razie
mam siłę na Święta i w ogóle siłę żyć
i ona też widzę, że jest spokojniejsza i szczesliwsza jak śpi z nami.
A tak się zarzekalam, że powinna spać u siebie, no ale co pan zrobisz ;P
Dziewczyny, Wesołych Świąt! Dzięki za życzenia! Świętujcie ze swoimi maleńkimi pociechami, czas tak szybko mija... ;*