Eh zatkany nos zamienił się w odkrecony kran, na szczęście moja mama wzięła starsza na dziś do siebie.
Te karmienie piersią pasuje mi na wyjazdy, ale na codzień zabiera mi to za dużo czasu, poza tym czuje się uwiazana. Rano wstaje i jedna płacze i wisi na cycu. A drugiej musze zmienić pampersa, ubrać i nakarmić. Nie mówiąc już o tym by siebie ogarnąć. Jestem tym załamana. Mąż mi pomaga, bo inaczej bym nie dała rady. O tym ze w nocy co 2h pobudka i każda trwa godzinę (zmieniam pampersa, karmię po 20 min z każdej piersi i jeszcze czekam aż odbije, bo inaczej na 100% uleje) to nawet nie myślę. Jestem wykończona psychicznie. Po południu zdarzają się 5h, że się nie da jej odłożyć . Nie mam pomysłu co z tym zrobić. Starszej nie da się przekonać do nocnika /nakładki na sedes. Wczoraj rano wstalismy w ona zalała siebie, materac. Trzeba wszystko przebrać. Mąż to robił, bo młodszej się nie dało odstawić. Starsza to niejadek, karmienie jej trwa godzine. Dziewczyny jak wy sobie z tym wszystkim radzicie???