Dziewczyny tak na szybko piszę, bo za 2 godziny na następne odciąganie muszę wstać. A samo odciąganie systemem 7-5-3 zajmuje mi pół godziny.
Wczoraj był bardzo fajny dzień, mały był kontaktowy, reagował na swoje imię i robił minki.
Po 20ej jak poszłam z mlekiem Pani mówi do mnie: czy całe mleko odciagnelam?
No a jak.
A ona żebym siadła bo spróbujemy go do cyca przestawić.
Ja w strachu, bo cyc większy od dziecka, ale Pani przyniosła poduche do karmienia i ułożyła go mi pod pachą.
Nie umiał chwycić takiej wielkiej brodawki, ale go nasadziła i possał chwilę i się zmęczył.
Więc Pani powiedziała, że dobre jak go też poprzytulam. I tak głaskalam go po głowie i gadałam do niego.
A jak mówiłam: kocham Cię Mati, lub jesteś śliczny to się uśmiechał do mnie.
Z godzinę go potrzymalam i powiedziała, żebym o 23ej przyszła to może pójdzie lepiej.
Niestety drugim razem tylko podtrzymał w buzi i tyle.
Ale znów go poprzytulałam i zasnęłam z nim na krześle.
W końcu poszłam do siebie spać.
Dziś mnie chcieli wypisać, bo nie ma wolnych łóżek i miałam stesa, ale na razie zostałam.
Mały 1 dnia na samym moim mleku przybrał 20g, a wczoraj tyle samo miał spadek wagi i lekarz kazał podawać moje mleko ze specjalną odżywką.
Przyszły wyniki i nie ma cytomegalii.
Jutro mają mu pobierać poziom płytek.
Mam lekkiego doła bo wyszła pani z która byłam od początku, dobrze się razem dogadywałyśmy i trzymałyśmy razem i tak jakoś mi dziwnie.
Teraz mam nowe Panie na sali ale to nie jest to.
W dodatku poszłam teraz z mlekiem do Matiego on płakał a ona nic.
W ogóle dzieci były niespokojne a ona przygadywala: czemu się wszyscy wiercicie?
Jakby tam była za karę.
Mam nadzieję, że chociaż go w nocy nakarmi.
Czuje się na oddziele jak piąte koło u wozu i wiem, że nic nie wiem.
Czy mnie nie wypiszą.
Wczoraj zdjeli mi szwy i śmigam.
Jeśli chodzi o mleko to raz 85ml mi się udało odciągnąć, a tak to 50-60ml.
Walczę o każdą kroplę, nie mam nawalu, że pełne piersi są.
Miłej nocy, wyżaliłam się i spróbuję zasnąć.