Nika- W skrócie opiszę moje wspomnienia po cc. Wjeżdża się na salę operacyjną lub wchodzi, każą usiąść do podania znieczulenia. Anestezjolog robi swoje, potem szybciutko musisz się położyć zanim znieczulenie zacznie działać.Mówią, że jakby zrobiło się niedobrze to należy o tym poinformować. Podpinają aparaturę monitorującą, zakładają cewnik i taką chustę, która sprawia , że nie widzisz co tam w dole się dzieje i biorą się do roboty. Nacięcia nie czujesz w ogóle, tego co tam robią też nie, jedynie wyciąganie dziecka to takie dziwne uczucie, jakby je wyszarpywali, to uczucie jakby Cię ktoś przeciągał po tym stole- dziwne ale w ogóle nie bolesne.. U mnie 2 pierwsze cięcia trwały Ok. 30 min.,to ostatnie trochę dłużej. Nie bardzo kontrolowałam to wszystko bo ciśnienie mi dosyć gwałtownie zaczęło spadać po znieczuleniu, podali mi jakieś leki i przysypiałam prawie cały zabieg .Podczas cięcia i po nim niestety leży sie na płasko. W trakcie podają tlen, co niby ma ułatwiać oddychanie, a mnie ta maseczka tylko drażniła.Leki przeciwbólowe podają na życzenie i w szpitalu w którym rodziłam są to 2 kroplówki, a póżniej już paracetamol. Mówią, żeby dać znać kiedy zacznie boleć, wtedy podają właśnie pierwszą kroplówkę. Anestezjolog mówił, żeby zbytnio z tym nie zwlekać, bo jak już ból się rozszaleje to ciężko go ogarnąć. Czucie wraca stopniowo, po troszeczkę, czuć takie mrowienie lekkie. Nie wiem, czy inne dziewczyny też to miały ale czasem pojawiają się gwałtowne dreszcze po cięciu. Nie jest to nic groźnego, ale mało przyjemne- cała szczęka dygocze. Z tego co jeszcze jest istotne to nie wolno przez jakiś czas po zabiegu podnosić w ogóle głowy. To wszystko może nie brzmi najprzyjemniej ale jak już przywiozą maluszka to i tak nic innego się już nie liczy
Gaga- mogę się jedynie wypowiedzieć na temat pobytu na oddziale położniczym i ginekologicznym bo na patologii ciąży nie leżałam. Jeśli chodzi o odwiedziny to nie ma z tym najmniejszego problemu, wręcz w drugą stronę. Całymi dniami tabuny ludzi się tamtędy przewijają. O ile na patologii ciąży nie jest to pewnie takie uciążliwe , to już po porodzie nie każdy ma ochotę być oglądany przez całe rodziny koleżanek z sali przesiadujących prawie cały dzień. Jedyne , czego pilnują to , żeby podczas obchodu nie było nikogo i wieczorem też wyganiają, chyba, że któraś jest tuż po porodzie- wtedy przymykają oko.
Jeśli chodzi o jedzenie to słabo niestety pamiętam, poza tym nie mam pewności , czy się w tej kwestii nic nie zmieniło. Wydaje mi się, że jak na szpitalne wtedy było znośne, ale wiadomo- bez cudów.
Na terenie Szpitala jest bar , w którym w razie jak szpitalne jedzenie Ci nie będzie podchodziło można sobie pojeść. Poza ciepłymi daniami, kawą, herbatą mają tam też takie drobne produkty żywnościowe typu drożdżówki , batony, woda. Jest też kiosk z prasą , kosmetykami i innymi duperelkami w budynku, ale wejście do niego jest od zewnątrz więc musiałabyś się cieplej ubrać, żeby do niego pójść.
Dodatkowo w środku szpitala był jeszcze sklepik z rzeczami dla noworodka, apteka i stoisko z kosmetykami ale nie wiem , czy nadal funkcjonują
Mają WiFi , lapka miałam na ginekologii i nie było problemu. Wtedy był też jeden , ogólnodostępny laptop na korytarzu.
Jeśli chodzi o personel to na temat położnych i ginekologów nie mogę złego słowa powiedzieć. Lekarze ginekolodzy grzeczni i konkretni. Położne to głównie młode i bardzo sympatyczne babeczki.Nawet jak trafiła się jakaś starsza - to wszystkie bardzo grzeczne i usłużne. Położne od noworodków też dosyć miłe. Wg mnie jedyny minus to pediatrzy, którzy robią obchód na oddziale. Na intensywnej terapii mają inny skład i tam podobno personel jest rewelacyjny ale na fizjologii noworodka już tak elegancko nie jest. Pewnie to świetni specjaliśći ale jest tam taka starsza Pani doktor, która podejście do rodzica ma takie, że ręce opadają.
Jeszcze z tego co mogłoby Cię zainteresować to przy każdej sali jest łązienka z toaletą, są telewizory, szafa na ubrania,sale są estetyczne. Ujastek to dobry szpital , a dodatkowo jeśli masz stamtąd lekarza prowadzącego to nie masz się czym martwić. Tam jednak jakoś tak jest, że trochę faworyzują pacjentki "swoich lekarzy".
Ale się rozpisałam- a miało być w skrócie
Też miała wywyoływany poród "na sucho" niestety zakończony cc ale jak dla mnie czekanie kilka dni z sączącymi się wodami brzmi jednak niepokojąco.