Martini, nie dziwię się...
W poprzedniej nie miałam mieć cc, nastawiałam się na SN, ale tyle się nasłuchałam o różnych przypadkach, że miałam obawy, co będzie, jak poród nie będzie postępował, dziecko będzie niedotlenione, coś innego się wydarzy...
A tu się okazało, że zagraża zamartwica i szybka decyzja o cc. Też się bałam, tak jak Skrzat pisze, to operacja.
Zdaję sobie sprawę i potem też się dowiedziałam o możliwych negatywnych konsekwencjach dla dziecka.
Dlatego ważne jest, żeby jednak mieć zaufanego lekarza, który zadecyduje, co lepsze i nie czeka w nieskończoność z decyzją o cc, jeśli sn nie idzie. Niestety jednak nie wszyscy lekarze są tacy, u mnie w starym szpitalu przez kilka lat było kilka przypadków, że w nie zrobili cc i dzieci urodziły się martwe.
A teraz jest drugi szpital i w tym starym już mało kto rodzi, robią jakieś akcje zachęcające, darmowa szkoła rodzenia, obiecują remont, co z tego, jak kadra ta sama, co była, a nawet gorsza, bo jedyna dobra lekarka odeszła do tego nowego i większość kadry z noworodków też, łącznie z ordynatorem neonatologii.
Skrzat, ale Ci dobrze
Milagros, pojęcia nie mam, bo u nas tylko wino jak coś, ale mówi się, że do wódki to śledź
Może jakieś kabanosy, korniszony?