Witam się, doczytałam, ale już zapomniałam co komu
My wczoraj byliśmy znowu u hematologa i nic się nie dowiedzieliśmy. Trafiliśmy na inną lekarkę, w ogóle nie chciała z nami rozmawiać, nawet wyników nam wydrukować, powiedziała, że ona nie może i żebyśmy poprosili w rejestracji... A pielęgniarka na to: "a co, nie chciało jej się?". Poprzednia sama zaproponowała, że nam wydrukuje...
Małgosi znowu spadły białe krwinki i neutrofile, ale pani stwierdziła, ze skoro nie ma żadnych dodatkowych objawów, to tylko obserwacja. Lek na padaczkę ostawiony już całkowicie od prawie tygodnia, więc spodziewaliśmy się lepszych wyników, a tu wygląda na to, że być może nie on był przyczyną.
Miałam nadzieję na jakąś diagnozę i wdrożenie leczenia, a tu nic. Kontrola w sierpniu i zobaczymy. Tzn., że jak wyjdą raz dobre wyniki, to powiedzą nam "do widzenia", a później zrobimy kolejne po jakimś czasie, wyjdą źle i co... Ja nie wiem, co ze szczepieniami, odpornością, jak będzie z drugim dzieckiem, czy jak będzie mała chorowała, to Małgosi mam jakąś maseczkę zakładać czy co... A tu takie lekceważenie... Bardzo się cieszę, że Małgosia nie ma białaczki i nie szukam dziury w całym, tylko chciałabym poznać przyczynę i wiedzieć, co z tym robić...
Jedynie na za dużą krwinkę dostała kwas foliowy, ale nawet nie potrafiła mi powiedzieć, jak podawać, kazała przeczytać na ulotce...
Na szczęście, jak pojedziemy na kontrolę, to ona będzie miała urlop, więc może znowu trafimy na tą, co poprzednio, mam taką nadzieję...
Przepraszam, że tylko o sobie, postaram się być już na bieżąco, a tymczasem muszę obiad dać Małgosi.
My wczoraj byliśmy znowu u hematologa i nic się nie dowiedzieliśmy. Trafiliśmy na inną lekarkę, w ogóle nie chciała z nami rozmawiać, nawet wyników nam wydrukować, powiedziała, że ona nie może i żebyśmy poprosili w rejestracji... A pielęgniarka na to: "a co, nie chciało jej się?". Poprzednia sama zaproponowała, że nam wydrukuje...
Małgosi znowu spadły białe krwinki i neutrofile, ale pani stwierdziła, ze skoro nie ma żadnych dodatkowych objawów, to tylko obserwacja. Lek na padaczkę ostawiony już całkowicie od prawie tygodnia, więc spodziewaliśmy się lepszych wyników, a tu wygląda na to, że być może nie on był przyczyną.
Miałam nadzieję na jakąś diagnozę i wdrożenie leczenia, a tu nic. Kontrola w sierpniu i zobaczymy. Tzn., że jak wyjdą raz dobre wyniki, to powiedzą nam "do widzenia", a później zrobimy kolejne po jakimś czasie, wyjdą źle i co... Ja nie wiem, co ze szczepieniami, odpornością, jak będzie z drugim dzieckiem, czy jak będzie mała chorowała, to Małgosi mam jakąś maseczkę zakładać czy co... A tu takie lekceważenie... Bardzo się cieszę, że Małgosia nie ma białaczki i nie szukam dziury w całym, tylko chciałabym poznać przyczynę i wiedzieć, co z tym robić...
Jedynie na za dużą krwinkę dostała kwas foliowy, ale nawet nie potrafiła mi powiedzieć, jak podawać, kazała przeczytać na ulotce...
Na szczęście, jak pojedziemy na kontrolę, to ona będzie miała urlop, więc może znowu trafimy na tą, co poprzednio, mam taką nadzieję...
Przepraszam, że tylko o sobie, postaram się być już na bieżąco, a tymczasem muszę obiad dać Małgosi.