reklama
Cześć dziewczyny, wpadłam się pożalić.. Jestem w strasznym dołku, mojemu damiankowi wyskoczyły 3 plamki na jąderkach, na początku zlekceważyłam to, ale jak wyskoczyły kolejne 3, to poszłam do lekarza przepisała maść Triderm, niestety nie pomogła po kilku dniach Damian dostał plamek na brzuszku i plecach. Pojechaliśmy do szpitala na jednorazową pomoc pediatryczna i dali zyrtec i cutivate. Teraz jest tragedia.. plamy na plecach i brzuszku zeszły ale to co on ma na jąderkach, to jest czarna rozpacz, pachwinki, jąderka, siuraczek wszystko jest w takich pryszczach, plamkach , każdy lekarz mówi mi coś innego,a to sie powieksza...nie wiem co mam robić..
asia podsunęla mi pomysł o dermatologu w poniedziałek z samego rana będę dzwonić.
amerie- gratulacje! nareszcie jest 1 ząbek
tygrysek- super ten wózek, ja się męczę z naszym trupem, ciągle namawiam mojego M nad zakupem lepszego, ale ten utrzymuje, że zaraz będzie śnieg i tak wrócimy do spacerówki z wielofunkcyjnego bo jest mocniejszy i ma duze koła pompowane
-Damian mówi na światełka "jacie" (kiedyś próbowałam go zainteresować i mówiłam "hyy jacie jakie ładne" a on wyłapał tylko jacie :-)
na swojego młodszego kolegę mówi po imieniu Adaś
A dziś podrywał dziewczyny w pizzeri, zaglądał i szczeżył swoje ząbki łamane na dziąsełka a laseczki sie zachwycały.
Bajki lubi z ceebebies pana robótkę, to jest żart i kiedyś był brum ( nie wiem co o n w tym widzi, żadna nie jest animowana i pominąwszy robótkę tamte są średnio interesujące. Mikiego też lubi. Przepada za teledyskiem: (klaszcze, tanczy, kreci dupcią)
http://www.youtube.com/watch?v=4NOuZpBnAac
asia podsunęla mi pomysł o dermatologu w poniedziałek z samego rana będę dzwonić.
amerie- gratulacje! nareszcie jest 1 ząbek
tygrysek- super ten wózek, ja się męczę z naszym trupem, ciągle namawiam mojego M nad zakupem lepszego, ale ten utrzymuje, że zaraz będzie śnieg i tak wrócimy do spacerówki z wielofunkcyjnego bo jest mocniejszy i ma duze koła pompowane
-Damian mówi na światełka "jacie" (kiedyś próbowałam go zainteresować i mówiłam "hyy jacie jakie ładne" a on wyłapał tylko jacie :-)
na swojego młodszego kolegę mówi po imieniu Adaś
A dziś podrywał dziewczyny w pizzeri, zaglądał i szczeżył swoje ząbki łamane na dziąsełka a laseczki sie zachwycały.
Bajki lubi z ceebebies pana robótkę, to jest żart i kiedyś był brum ( nie wiem co o n w tym widzi, żadna nie jest animowana i pominąwszy robótkę tamte są średnio interesujące. Mikiego też lubi. Przepada za teledyskiem: (klaszcze, tanczy, kreci dupcią)
http://www.youtube.com/watch?v=4NOuZpBnAac
Ostatnia edycja:
Trusia77
Fanka BB :)
Monika ja zaglądałam ale do siebie nie będę pisać...
Agrafka kurcze to niedobrze co to moze być? a moze do pn zejdzie co? trzymam kciuki
85asia?
Agrafka kurcze to niedobrze co to moze być? a moze do pn zejdzie co? trzymam kciuki
85asia?
Monika ja zaglądałam ale do siebie nie będę pisać...
Trusia ja też nie...
Agrafka mam nadzieje że przejdzie szybko:-(. daj znać w pn o co chodzi...
Amerie
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 21 Marzec 2011
- Postów
- 216
Trusia77
Fanka BB :)
nieciekawie to wygląda.....
Amerie ale co ciagle to ma?
mnie dopadł dół, niewiem czemu ale czuję w moczu poród Asi
serio, koleżanka wczoraj urodziła i jakoś czuję że Asia też niebawem (już?)
Amerie ale co ciagle to ma?
mnie dopadł dół, niewiem czemu ale czuję w moczu poród Asi

Nie..Asia jeszcze w 2 paku. Wczoraj gadałyśmy do 23 przez kom, poza tym ma mi dać znać o każdej porze dnia czy nocy. Jak coś to dam znać :-)
A mój jest na koncercie WWO a ja z małym szalałam cały dzień. Od poniedziałku mam urlop i muszę coś wymyśleć, bo na dłuższa metę siedzieć w domu 8 dni w taka deszczową pogodę to żaden urlop.
A mój jest na koncercie WWO a ja z małym szalałam cały dzień. Od poniedziałku mam urlop i muszę coś wymyśleć, bo na dłuższa metę siedzieć w domu 8 dni w taka deszczową pogodę to żaden urlop.
85asia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Lipiec 2010
- Postów
- 532
Witamy się z rana w ten deszczowy dzień.
Nadal x2. Wybaczcie, że znów Was rozczarowałam. Nie miałam czasu rodzić w weekend...
Amerie gratuluje ząbka.
Asiulka pierwsza wersjia to była Basia, a termin właśnie na 4 grudnia, ale jak widać mała nie chce mieć na imię Barbara.
Miałam ciężkie przejścia.
Mam sąsiadkę z którą się koleguje. Mieszka dokładnie nade mną. Lubie ją i sporo mi pomaga (przychodzi popołudniami, pobawi się troche z Olem, a ja mogę spokojnie wyjść z psem czy coś ugotować). Przychodzi praktycznie codziennie.
Problem polega na tym, że u nich na górze są straszne prusaki. U nas też były 10 lat temu, ale teściowa wytępiła ( ciocia przysłała preparat ze Stanów) i u nas był spokój.
Jakiś miesiąc temu wchodzę do kuchni o godz. 22.00 a tam coś mi śmigneło po stole. Nie przyjżałam się dokładnie, ale postanowiłam nieryzykować i prawie do 24.00 szorowałam podłogi i ściany. Rozsypałam też ten proszek ze Stanów ( ciągle leżał na pawlaczu) oczywiście w miejscach bezpiecznych. No i zwracałam szczególną uwage czy się jakiś lokator nie pojawił. Jak wstawałam w nocy siku zawsze wchodziłam do kuchni i sprawdzałam czy nic nie łazi. Naszczęście nic nie było.
Natomiast w piątek zabiłam tego paskudnego robala w dziecinnym pokoju. Miarkka się przebrała. W sobotę wysłałam chłopaków do teścia a sama wziełam się za robotę. Wyszorowałam całą kuchnie, dosłownie wszystko. ściany, szafki, podłogi, naczynia. Powywalałam to co było pootwierane jakieś makarony, kasze itp. Potem jeszcze raz rozsypałam ten proszek. Wysprzątałam też dziecinny pokój i podłogi w całym mieszkaniu. Niestety jak Olek coś je to potrafi nakruszyć. Powinnam odkurzać codziennie, ale ostatnio dużym odkurzaczem robie to raz na kilka dni.
Postanowiłam też porozmawiać z sąsiadką. No i tu się zaczeło. Usłyszałam, że oni z tym nic nie robią od kilku lat, że u nich jest tego pełno i oni się już do tego przyzwyczaili i my też powiniśmy. Ponoć próbowali wszystkiego. Oczywiście przesadzam, bo jeden prusak w domu jeszcze o niczym nie światczy. Poprostu myślałam, że ją zabije. Nigdy się nie przyzwyczaje. Nie nawidzę robactwa i mam na tym punkcie fioła ( jak stwierdził M). Jestem nawet w stanie wyprowadzić się do rodziców w razie jakiejś inwazji. W głowie mi się nie mieści ich podejście.
Znalazłam też na allegro taki preparat jaki ciocia przysłała. Kupiłam cztery butelki. Dwie dam sąsiadom. Pocieszające jest to, że w czasie sprzątania nic nie znalazłam. Nie pojawił się żaden. Więc napewno nie przeszły rurami, a poza tym gdyby miały jakąś droge to napewno pojawiłby się wcześniej.
Ostatnoio sąsiadka przychodziła do mnie codziennie i na 100% przyniosła mi ten syf do domu np. na ubraniu. Lubię ją, ale moja rodzina jest dla mnie najważniejsza dlatego przestanę ją zapraszać.
Narazie zobaczymy jeśli pojawią się kolejne to będę musiała podjąć bardziej radykalne środki i zgłosić sprawę we wspólnocie mieszkaniowej.
Taki miałam weekend ciężki i nie miałam czasu rodzić...
Nadal x2. Wybaczcie, że znów Was rozczarowałam. Nie miałam czasu rodzić w weekend...
Amerie gratuluje ząbka.
Asiulka pierwsza wersjia to była Basia, a termin właśnie na 4 grudnia, ale jak widać mała nie chce mieć na imię Barbara.
Miałam ciężkie przejścia.
Mam sąsiadkę z którą się koleguje. Mieszka dokładnie nade mną. Lubie ją i sporo mi pomaga (przychodzi popołudniami, pobawi się troche z Olem, a ja mogę spokojnie wyjść z psem czy coś ugotować). Przychodzi praktycznie codziennie.
Problem polega na tym, że u nich na górze są straszne prusaki. U nas też były 10 lat temu, ale teściowa wytępiła ( ciocia przysłała preparat ze Stanów) i u nas był spokój.
Jakiś miesiąc temu wchodzę do kuchni o godz. 22.00 a tam coś mi śmigneło po stole. Nie przyjżałam się dokładnie, ale postanowiłam nieryzykować i prawie do 24.00 szorowałam podłogi i ściany. Rozsypałam też ten proszek ze Stanów ( ciągle leżał na pawlaczu) oczywiście w miejscach bezpiecznych. No i zwracałam szczególną uwage czy się jakiś lokator nie pojawił. Jak wstawałam w nocy siku zawsze wchodziłam do kuchni i sprawdzałam czy nic nie łazi. Naszczęście nic nie było.
Natomiast w piątek zabiłam tego paskudnego robala w dziecinnym pokoju. Miarkka się przebrała. W sobotę wysłałam chłopaków do teścia a sama wziełam się za robotę. Wyszorowałam całą kuchnie, dosłownie wszystko. ściany, szafki, podłogi, naczynia. Powywalałam to co było pootwierane jakieś makarony, kasze itp. Potem jeszcze raz rozsypałam ten proszek. Wysprzątałam też dziecinny pokój i podłogi w całym mieszkaniu. Niestety jak Olek coś je to potrafi nakruszyć. Powinnam odkurzać codziennie, ale ostatnio dużym odkurzaczem robie to raz na kilka dni.
Postanowiłam też porozmawiać z sąsiadką. No i tu się zaczeło. Usłyszałam, że oni z tym nic nie robią od kilku lat, że u nich jest tego pełno i oni się już do tego przyzwyczaili i my też powiniśmy. Ponoć próbowali wszystkiego. Oczywiście przesadzam, bo jeden prusak w domu jeszcze o niczym nie światczy. Poprostu myślałam, że ją zabije. Nigdy się nie przyzwyczaje. Nie nawidzę robactwa i mam na tym punkcie fioła ( jak stwierdził M). Jestem nawet w stanie wyprowadzić się do rodziców w razie jakiejś inwazji. W głowie mi się nie mieści ich podejście.
Znalazłam też na allegro taki preparat jaki ciocia przysłała. Kupiłam cztery butelki. Dwie dam sąsiadom. Pocieszające jest to, że w czasie sprzątania nic nie znalazłam. Nie pojawił się żaden. Więc napewno nie przeszły rurami, a poza tym gdyby miały jakąś droge to napewno pojawiłby się wcześniej.
Ostatnoio sąsiadka przychodziła do mnie codziennie i na 100% przyniosła mi ten syf do domu np. na ubraniu. Lubię ją, ale moja rodzina jest dla mnie najważniejsza dlatego przestanę ją zapraszać.
Narazie zobaczymy jeśli pojawią się kolejne to będę musiała podjąć bardziej radykalne środki i zgłosić sprawę we wspólnocie mieszkaniowej.
Taki miałam weekend ciężki i nie miałam czasu rodzić...
reklama
Trusia77
Fanka BB :)
Asiu ty nas nie rozczarowujesz, martwimy się tylko
To niezłe sprzątanko miałąś, a dzidzia nadal sobie siedzi spokojnie w brzuszku. Może chce być Ewą? Nie strasząc oczywiście
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 172
- Wyświetleń
- 6 tys
- Odpowiedzi
- 2 tys
- Wyświetleń
- 122 tys
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 3 tys
- Odpowiedzi
- 183
- Wyświetleń
- 18 tys
Podziel się: