Tuż po porodzie w miarę dawaliśmy radę z opieką nad synkiem, ale... nie miałam czasu aby coś ugotować, zwłaszcza, że trzeba pamiętać o diecie! I tu pomoc bardzo by się przydała - gdyby ktoś mógł przyjść, zrobić obiad, przynieść nawet już gotowy do odgrzania. Moja mama kompletnie do tej roli się nie nadawała - poprosiłam ją o pomoc przy posiłkach i dostałam RAZ zupę... Teściowa z pewnością lepiej odnalazłaby się z gotowaniem, ale gotuje dość tłusto i nie wiem, czy dałaby radę to zmienić, a poza tym nie wyobrażam sobie, żeby przyjechała do nas i mieszkała z nami choćby przez tydzień - mamy bardzo małe mieszkanie i szybko byłoby to męczące.
Tak więc młodym mamom proponuję wcześniejsze zapoznanie się z przepisami dla mam karmiących i ugotowanie kilku(nastu) potraw na próbę wcześniej, abyście potem wiedziały już co i jak.
Może mój problem wynikał z tego, że ja ogólnie z gotowaniem kiepsko stoję, co dopiero ze zdrowym gotowaniem (na parze, duszone, bez gotowych fixów, bez konserwantów,...), ale właśnie jedzenie wspominam najgorzej po porodzie.
My nie uzywamy na szczescie zadnych fixow (ewentualnie czytam co jest w srodku i robie sama). Na te rzeczy jestem uczulona. Staram sie tez unikac puszek. jesli kupuje groszek, czy kukurydze, to zawsze w sloiczku. U mnie w domu sa tez tylko proste przyprawy, absolutnie zadnych mieszanek a tym bardziej wegety. Maz tez zawsze gotuje od podstaw i to na niego licze po wyjsciu ze szpitala :-)
A dzis na obiad mam... makaron z truskawkami. Pyszota;-)