Cześć wszystkim! widzę że chwalicie się dzieciaczkami
i słusznie, dzięki temu wiem, że moja choć niewiele umiejętności posiadła to nie odbiega zanadto od pozostałych.
Muszę się wyżalić, jak nie cierpię lekarzy! Ma tak któraś z was?Jak młoda skończyła 5m-cy poszłyśmy na szczepienie. Pani "doktor" pyta mnie, czy karmię 5razy dziennie. Ja na to, że karmię piersią, więc na żądanie. A ta do mnie- córka powinna jeść 5 razy dziennie, daje jej pani słoiczki? Ja na to, że daję ale powoli po jednym warzywie i obserwuje. A ona na to, że trzeba szybciej, bo zaraz ma już mięso jeść, bo inaczej wpadnie w anemię. No myślałam, że ją trzasnę! Dziś za to byłam u ginekologa. Sutek mnie okropnie boli przy karmieniu i już się bałam, że jakieś zapalenie. Okazało się, że mała mnie pogryzła i są rany (niedawno wyszedł jej pierwszy ząbek). Doradziła, żeby dziecko odstawić, karmić z butli swoim (bo przecież i tak się musi nauczyć butli) a karmi się do 9mca, bo później już bez sensu. Nie chce mi się nawet z nimi kłócić. Nie jestem laktacyjną terrorystką, ale sporo już przeszłam z tym karmieniem i skoro mam pokarm to czemu mam nie karmić. Po co mam na siłę dawać jej inne mleko. No to się wyżaliłam. Ale rozumiecie mnie?
Dzięki za info odnośnie kaszek. Odnośnie glutenu dałam trochę bułki i pół łyżeczki kaszy manny do zupki. Bez reakcji.
Lilla- Ty jeszcze w Gdy?