hop hop! powoli wracam do żywych, zatoki nadal męczą ale nie jest już tak źle jak kilka dni temu, siedzę w domu do czwartku więc mam nadzieję, że jak w piątek wrócę do pracy to będę już zdrowa.
też jestem na etapie pisania planu porodu
ciekawe na ile ten plan zostanie zrealizowany
pewnie w dużych miastach więcej kobiet przychodzi z planami porodu, u nas z tego co mówiła położna, różnie to bywa i czasami Ci lekarze / położne "starej daty" kręcą nosem, że to jakieś fanaberie itd... wrrrr niech mi tylko zaczną coś mymrać pod nosem to się wkurzę
mam małego stresa od 2 tygodni, położna środowiskowa na której zajęcia chodzę raz w tygodniu do Gminnego Ośrodka Zdrowia zauważyła, że mam trochę za wysokie ciśnienie i puls, ciśnienie tak średnio ok 130 (raz 138, raz 129) na 90, puls między 90 a 100.
Potem jak byłam u lekarza z powodu zatok, lekarka też mi zmierzyła ciśnienie i też zwróciła uwagę, że ciut za wysokie
ogólnie od 8 maja mierzę sobie 2-3 razy dziennie ciśnienie, zawsze po dłuższym spoczynku no i o ile to pierwsze waha się 120-135 to to drugie cały czas jest ok 90.
oczywiście powiem o tym Ginowi na wizycie (28.05) ale jak myślicie, takie ciśnienie to powód to zmiartwienia czy jeszcze nie muszę świrować, że zaraz trafię do szpitala.
ps. jak poczytałam o nadciśnieniu w ciąży w necie to ciśnienie zaraz mi skoczyło bo pisali tam o odklejeniu się łożyska, poważnych zaburzeniach w rozwoju dziecka a nawet o możliwości śmierci dziecka. Nigdy więcej nie wpiszę żadnych objawów w google, bo pół nocy nie spałam, czuwając, licząc ruchy Małej i zastanawiając się czy wszystko z nią ok. :-(