Sylwiu nie ma lepszego psychologa, jak druga mama ktora przechodzila (badz przechodzi) przez takie same sytuacje z dzieckiem.
Ja ci moge poradzic wiele rzeczy z doswiadczenia z NIcole, ktora dala mi niezle w kosc w ciagu 2 miesiecznych napadow autoagresji, histerii, placzow do tego stopnia ze zdzierala gardlo i nie mogla mowic, okaleczonej glowy od uderzania w podloge, wozek, lozeczko...etc... bylam juz tak u kresu wytrzymalosci, ze kazdego dnia gdy budzila sie do przedszkola, ja juz sie trzeslam wiedzac, ze za chwile bede musiala uzyc calej swojej sily zeby ja ubrac, wsadzic do wozka takze na sile i zawiezc do przedszkola, zostawiajac ja tam zagilana, zaplakana ...etc..
Po 1 nie mozesz mu pozwalac na takie zachowania, ze on rozkazuje ci krzykiem co ty masz robic. Tzn ignoruj jego zachowanie robiac to, co ty uwazasz za sluszne. Czyli jesli chcesz sie przytulic do meza to sie do niego przytul. Gdy on cie zaczyna szarpac, chwyc go i zapytaj czy chce sie z wami poprzytulac, jesli nie to posadz na ziemi niech sie wyszaleje, co 3 min pytajac czy juz sie uspokoil i czy chce sie z wami przytulac. I tak caly czas, az zrozumie o co ci chodzi.
Po 2 gdy nie spieszysz sie z ubraniem go, czyli np chcesz wyjsc na spacer ale nie jest to cos pilnego to daj mu czas. Sprobuj uzyc zabawy i nagradzania za kazda rzecz ktora wykona np: pytasz sie go czy potrafi ubrac sam skarpetki, jesli wezmie je do reki i sprobuje chociaz je przylozyc do stop to podskocz i powiedz: super, bardzo ladnie potrafisz wkladac skarpetki. Takim sposobem dzieci sie nakrecaja na wspolprace, u nas w wiekszosci przypadkow dziala. Ewentualnie daj mu jakies autko do reki i zagaduj, opowiadaj i pytaj o wszystko, ze ma kolor czerwony, czy ma okna? gdzie ma okna? gdze ma drzwi? tak tez mozna go zajac. Jesli po godzinie dalej sie nie ubral i walczy to juz niestety ubieram na sile a pozniej wyciszam.
Po 3, jesli dostaje szalu, lata po domu wyrzucajac wszystkie ciuchy z szafek, rzucacaj poduszkami itd, pozwol mu na to, nie reaguj negatywnie tylko pochwal go, ze super radzi sobie ze zloscia. Ja do tej pory karcilam Niko za takie zachowanie, bo myslalam sobie (no super, pozwole jej zeby wyciagnela wszystkie cuchy z mojej szafy a ona bedzie robic to codziennie), ale nie. Taki sposob pomaga na to, zeby wyladowaly ta zlosc i negatywna energie ktora w sobie maja. Nawet jesli wali swoja glowa o ziemie to trzeba go zostawic, one wiedza co robia i mimo tego ze czasami zrobia sobie krzywde to i tak nie mozna nic na to poradzic, bo ja gdy probowalam trzymac Nicole na rekach zeby nie uderzala glowa o lozeczko to wtedy robila krzywde mi, wyrywajac wlosy, walac z calej sily po buzi i rozwalajac mi i D, wargi glowa, a na to nie mozna pozwalac.
I Sylwiu, musze ci powiedziec, ze to okres przejsciowy. Ja sie nacierpialam psychicznie przy Niko, rece mi opadaly kazdego dnia i kazdej nocy, zeby polozyc ja spac, zeby ubrac pizame, zeby wykapac, ze wszystkim byla jedna wielka walka i nagle z dnia na dzien zaczela sie ubierac, zadowolona wstawala z lozeczka, szla usmiechnieta do przedszkola. NIestety ale taki jest proces dorastania, cierpliwosci i wytrwalosci.
No to sie napisalam
U nas tak jak napisalam szaly i walenia na chwile obecna odeszly z zapomniane, choc nocki nie sa najlepsze z powodu beznadziejnych klow, ktore mecza Nicole juz od dobrych 2,5 miesiaca. Mamy jeden gorny juz dosyc spory i drugi gorny ktory dopiero co sie przebil i boli ja bardzo. Dzis wybudzila sie z 10 razy i wstala przez to lewa noga bidula moja, ale mam nadzieje ze jak juz wyjda wszystkie to nareszcie sobie odpoczniemy wszyscy, bo sen wyregulowal jej sie bardzo ladnie i jesli nie ma zadnych dolegliwosci i nic jej nie dokucza to przesypia ladnie noce z max 2 pobudkami na wsadzenie smoczka.
Potwierdza sie to, co powiedziala moja kolezanka o swojej corce, gdy ja jeszcze nie mialam NIcole, ze z dnia na dzien kocha ja coraz bardziej. Nie za bardzo rozumialam o co jej chodzilo, ze jak mozna kochac dziecko inaczej jakdego dnia, ale teraz wiem i doswiadczam tego na wslasnej skorze. Widac jak sie o mnie troszczy gdy mam zly dzien, przychodzi, przytula sie i gdy widzi ze placze kiwa mi paluszkiem nonono i caluje. Wymysla takie smieszne slowa, zlepia je i mozemy miec juz mini konwersacje a ja tarzam sie po ziemi ze smiechu. Jest takim malym klaunikiem, ktory rozbawia wszystkich w kolo. Wymysla zabawy wciagajac mnie w nie, pokazuje gdzie mam usiasc, co mam trzymac w rece, co mam jej podac. Jest najkochanszym dzieckiem na swiecie i wyobrazam sobie, jakie rzeczy mnie jeszcze spotkaja w przyszlosci w roli mamy.