ślimakowa potwierdzam masz chodzacy ideał
Ja niestety, jak pozostałe tu dziewczyny, wychowuję nieustannie męża, ale przez 10 lat małżeństwa niewiele przyswoil.
Pierwsza lekcja dotyczyla skarpet. Miał manię rozrzucania skarpet po domu. Zostawiał je wszędzie. Po stołem, pod biurkiem, no wszędzie. Ja oczywiscie chodziłam, zbieralam i prałam bo szlag mnie trafiał, aż w końcu olalam. Któregoś dnia przed wyjsciem do pracy zagląda do szuflady ze skarpetami a tam echo.
-Mycha, gdzie moje skarpety?
- W szufladzie - odpowiedam wrednie
- Nie ma.
- Muszą być, bo wszystko wyprałam ostatnio
- Nie ma.
- A to sprawdx pod biurkiem.
Oj jaka wojna wtedy była
Ale skumał i od tego czasu wszystkie jego ciuchy lądują w koszu na pranie
Co do ciuchów na siłownię, u nas bylo bardziej hardkorowo
Mój mąż jest zapalonym wędkarzem. Z rozpakowaniem torby tez ma bardzo ciżko. Jak przyjeżdża po kilku dniach rzuca torbe w holu i mijamy ją tygodniami :/ Ale ja się zaparłam, że sprzatać tego nie będę. Któregoś razu po 2 tygodniach po powrocie do domu stwierdzil, że jedzie na ryby
Jakie było zdziwienie, kiedy otworzył torbę
Myslalam, że mnie rozerwie ze śmiechu, ale wszystko potajemnie. Okazało się ze wracając wrzucił do torby mokre ciuchy i one sobie tam leżakowały przez ten czas. Wyobraxcie sobie jak śmierdzialo.... Oczywiscie to ja byłam wszystkiemu winna, to ja oberwalam za to że on nie dopilnował, ale kij z tym. Kolejna lekcja odniosla skutek, bo od tej pory rozpakowuje torby zaraz po przyjeździe
No i jak juz o lekcjach, to jeszcze wam napiszę o najnowszej
Mój mąż jest taki jak jednej z was (przepraszam nie pamietam której). Uważa, ze skoro pracuję w domu to mam czas na wszystko, w związku z tym on jest zwolnionby z jakichkolwiek obowiazkow. Poza tym co to jest ugotować obiad, i ogarnać dom. To przecież 5 minut roboty
Pamietacie jak w listopadzie wyjeżdżałam do Francji? Został w domu ze wszystkim sam na kilka dni
Po moim powrocie przyznal sie ze wziął na ten czas urlop, bo nie umiał wszystkiego ogranąć. I ze spuszczonym czołem przyznal mi ze nie wie jak ja to ogarniam wszystko (obiady, zakupy, dzieci i sprzatanie a do tego praca i zwierzaki, i jakim cudem mam jeszcze czas na hobby i naukę języka)
Od tej pory pomaga mi. Nie ma tego dużo, ale pomaga. Nawet przed wigilią siadł ze mną i razem lepiliśmy uszka
Tak więc juz podsumowując. Facet, żeby zrozumiec musi "dotknąć", przezyc, pomacać
Ciaży nigdy nie doświadczy na własnej skórze, więc poza małymi wyjątka musimy zapomnieć o zrozumieniu ;P
Alez sie rozpisalam