Troche sie nameczylismy, zeby zajsc w ciaze... starania zaczelismy 5 lat temu, ale ze nie speszylo sie nam, to nie bardzo przykladalismy do tego uwage... gdyby bylo, to byloby fajnie, a jak nie to znaczy ze musimy poczekac. I tak po dwoch latach zaczelismy powoli rozumiec, ze cos jest nie tak. Maz zrobil badania w Novum w Warszawie i wyniki byly slabe.... pozniej powtorzyl badania w Londynie, gdzie mieszkamy na stale i tez slabe. I juz mielismy sie wziac porzadnie do roboty, kiedy dostalam kontrakt w Amsterdamie i znowu dzidzia zeszla na plan dalszy.... po kilku miesiacach zaczelismy wiec badania w Holadnii i ten moj biedy maz ;-) musial znowu leciec na badania. Wyniki byly koszmarne. Lekarz powiedzial, ze nie mamy z czym nawet startowac. Ale ze prowadzilismy tez wtedy bardzo rozrywkowy tryb zycia to postanowilismy odstawic alkohol oraz moj maz musial rzucic palenie. Po trzech miesiacach powtorzylismy jego wyniki. Nie moglam uwierzyc wlasnym oczom - ilosc dobrych plemnikow byla 4x wieksza niz wczesniej. Najlepsza wiadomosc - mielismy szanse na ciaze. No to wzielismy sie do roboty. W maju 2009 zaszlam w ciaze. Myslalam, ze dostane zawalu serca z wrazenia :-). W lipcu pojechalismy na wakacje na Krete i dokladnie w swoje 36 urodziny zaczelam plamic. Pedem taksowka do szpitala i szokujaca wiadomosc - ciaza biochemiczna, bez rozwijajacego sia zarodka. A przez 3 miesiace mialam objawy ksiazkowe. Szoku nie bylo konca....

Wrocilismy do staran i wiele miesiecy nic. I we wrzesniu tego roku stal sie cud! Dostalismy skierowanie do Kliniki Leczenia Bezplodnosci i po badaniach zaproponowano nam IVF w ramach programu NHS (odpowiednik NFZ). Pozniej poszlo juz szybko - na koniec pazdziernika mialam transfer pieknej blastocysty, ktora sie pieknie podzielila i jak na razie przyjela :-).
W piatek ide na USG. Prosze trzymajcie kciuki, bo juz raz przezylam "pusty worek" i nie chcialabym jeszcze raz dosnac szoku. Ale mam nadzieje, ze tym razem bedzie dobrze.
I jak zycie pokazuje, jest wiele drog (czasami bardziej zawilych), zeby miec dzidzie. Przepraszam, ze sie tak rozpisalam. Pozdrowionka dla wszystkich!



W piatek ide na USG. Prosze trzymajcie kciuki, bo juz raz przezylam "pusty worek" i nie chcialabym jeszcze raz dosnac szoku. Ale mam nadzieje, ze tym razem bedzie dobrze.
I jak zycie pokazuje, jest wiele drog (czasami bardziej zawilych), zeby miec dzidzie. Przepraszam, ze sie tak rozpisalam. Pozdrowionka dla wszystkich!