Morgengrood, ale macie fajną ekipę
teraz jesteś w trójkę 
Katerina, u nas ze staraniem się to był jakiś koszmar. W sumie zajęło nam to 2 lata intensywnych starań, nim dotarliśmy do ściany, niestety. Zaczęło się przeszło 2 lata temu wizytą u gina i stwierdzeniem: "wszystko jest ok, proszę działać", po roku nieudanych prób ten sam gin wysłał mnie na operację - usunięcie endometriozy, bo się niezły bałagan okazał w mojej macicy, jajnikach i okolicach, Nawet było zagrożenie usunięciem jajnika, taki był obrośnięty zrostami i torbielą. Ale na szczęście jajnik dał radę i my też. Wracałam do sił z wielkimi nadziejami. Po drodze czekała mnie jeszcze 3 miesięczna kuracja hormonalna, aby wspomóc jajnik, kuracja była szokowa, a dosłownie mówiąc to była menopauza wywołana farmakologicznie. Jazda była nie z tej ziemi. Pamiętam jak dla ochłody w styczniu prawie naga na balkonie wystawałam z gorąca. Serio, menopauza to nie zabawa, a tak mało się o tym mówi. Jakoś to przeżyliśmy, bo wciąż miałam nadzieję, że potem się uda. No ale potem się nie udawało. Czas mijał, ja szalałam, bo w końcu to już po 30tce. poza tym lekarze mi po operacji powiedzieli, że mamy rok, bo endometrioza się odnowi i znów będzie kłopot. Nawet nie umiem opisać tych wszystkich wyryczanych do poduszki wieczorów, napięć, żalu i złych emocji. byliśmy również w Novum, tam nam powiedzieli, że przy mojej tarczycy będzie ciężko, potem z tarczycą było coraz gorzej, niestety. A moja niedoczynność to jak "świetny środek antykoncepcyjny" - tak mi ginowie mówili. No i kiedy w październiku zrobiłam sobie kontrolnie TSH okazało się, że jest jeszcze gorzej niż poprzednio no i się załamałam. Myślałm, że to koniec, że nie zdążę jej wyrównać przez te 2 miesiące co zostały nam do roku od operacji, że już po wszystkim, albo znów operacja i tak w kółko.Wg mnie doszliśmy do ściany. Jak to mówią: głową muru nie przebijesz i chyba zrezygnowałam.
Dwa tygodnie po tych wynikach okazało się że jesteśmy w ciąży!!! Aż teraz w to nie mogę uwierzyć! Czy to dlatego, że sobie odpuściłam? Czy lekarze nie zawsze wiedzą najlepiej? Nie wiem. Ale jestem najszczęśliwsza na świecie, tak jak Wy, choć różne te nasze drogi...
Marta, co u Was? myślę o Tobie cały dzień.
Katerina, u nas ze staraniem się to był jakiś koszmar. W sumie zajęło nam to 2 lata intensywnych starań, nim dotarliśmy do ściany, niestety. Zaczęło się przeszło 2 lata temu wizytą u gina i stwierdzeniem: "wszystko jest ok, proszę działać", po roku nieudanych prób ten sam gin wysłał mnie na operację - usunięcie endometriozy, bo się niezły bałagan okazał w mojej macicy, jajnikach i okolicach, Nawet było zagrożenie usunięciem jajnika, taki był obrośnięty zrostami i torbielą. Ale na szczęście jajnik dał radę i my też. Wracałam do sił z wielkimi nadziejami. Po drodze czekała mnie jeszcze 3 miesięczna kuracja hormonalna, aby wspomóc jajnik, kuracja była szokowa, a dosłownie mówiąc to była menopauza wywołana farmakologicznie. Jazda była nie z tej ziemi. Pamiętam jak dla ochłody w styczniu prawie naga na balkonie wystawałam z gorąca. Serio, menopauza to nie zabawa, a tak mało się o tym mówi. Jakoś to przeżyliśmy, bo wciąż miałam nadzieję, że potem się uda. No ale potem się nie udawało. Czas mijał, ja szalałam, bo w końcu to już po 30tce. poza tym lekarze mi po operacji powiedzieli, że mamy rok, bo endometrioza się odnowi i znów będzie kłopot. Nawet nie umiem opisać tych wszystkich wyryczanych do poduszki wieczorów, napięć, żalu i złych emocji. byliśmy również w Novum, tam nam powiedzieli, że przy mojej tarczycy będzie ciężko, potem z tarczycą było coraz gorzej, niestety. A moja niedoczynność to jak "świetny środek antykoncepcyjny" - tak mi ginowie mówili. No i kiedy w październiku zrobiłam sobie kontrolnie TSH okazało się, że jest jeszcze gorzej niż poprzednio no i się załamałam. Myślałm, że to koniec, że nie zdążę jej wyrównać przez te 2 miesiące co zostały nam do roku od operacji, że już po wszystkim, albo znów operacja i tak w kółko.Wg mnie doszliśmy do ściany. Jak to mówią: głową muru nie przebijesz i chyba zrezygnowałam.
Dwa tygodnie po tych wynikach okazało się że jesteśmy w ciąży!!! Aż teraz w to nie mogę uwierzyć! Czy to dlatego, że sobie odpuściłam? Czy lekarze nie zawsze wiedzą najlepiej? Nie wiem. Ale jestem najszczęśliwsza na świecie, tak jak Wy, choć różne te nasze drogi...
Marta, co u Was? myślę o Tobie cały dzień.