hej, wczoraj nawet nie miałam jak zajrzeć tyle roboty w domu i Jula nie dała.
Ala, gratulacje, zdrówka dla Aleksa i Jaśka :-)
u mnie nie za dobrze :-( jestem dość mocno skłócona z mamą :-( napiszę w skrócie, może ktoraś się wypowie ...
pracujemy soboty na zmiane, ja robiłam 29.05 , 5.06 szef dał nam obu wolne, 12 czerwca moim zdaniem powinna robić mama ale ona powiedziała ze ma to w du.. robić nie bedzie bo JA powinnam. Moja księgowa powiedziała że to że dał wolne nie oznacza że mama ma nie robić w sobote... Poza tym ona sie upierała ze to ona robiła 29 maja i teraz mi sobota 5 przepadła wiec mam odpracowac 12. A jak sie okazało że jednak ja pracowałam 29 to zgłupiała i ona robić nie bedzie. I wiecie co? olała mnie tak że faktycznie nie przyszła do pracy. Szef zadzwonił, rozmawialam z nim i powiedzialam że sie z mamą pokłóciłam i nie chce juz z nią pracować. Wogole mama mnie nieźle wkur... bo powiedziała że ona ma wieksze prawa bo jest na umowie a ja na bezpłątnym wiec mnie jakby nie ma i ze jak ona kiwnie palcem to ja wroce do pracy tylko na koniec sierpnia i kawałek wrzesnia
rządzi się moją robotą że szok. Kiedyś pare razy powiedziała że ja mam studia, młoda jestem to powinnam sobie nowej pracy poszukać a jej tą oddać
no i jeszcze poszło o sprzątanie, umyłam 70% regałów reszte jej zostawiłam a ona z krzykiem ze nie zrobi tego bo jest stara i jej za gorąco.. a ja młoda to moge śmigać ze szmatą. Masakra, poszłam celowo na zwolnienie w ciąży zeby ona mogła sobie popracować i wyrobić kuronia, poszłam na wychowawczy żeby dalej miała robote, jak chciałam wrocic robiła problemy że nie będzie robić po 4 h, dostała dzieki mnie podwyżke, lata pracy jej lecą a ona mi taki numer wywija ... Marek mowi ze powinnam już dawno ją zwolnić , bo chociaż to moja mama i bardzo ją kocham to się kłócimy bo ona sie obija. Ja mam dość włażenia sobie na głowe. Wogole szef powiedział że mamy przejść się po szkołach i roznieść kupony rabatowe dla uczniów , a mama że chodzić nie będzie bo sie wstydzi i że ja mam łazic bo młoda jestem. Boże co ta durne tłumaczenie. W zyciu takiej dobrej pracy mieć nie będzie jak u mojego szefa (całe dnie gra w gry i sie obija, klient wchodzi raz na godzine, może się spóźnić, wyjść wczesniej, jak jakąś sprawe sie ma to można zamknąć i iść) ale mama tego nie umie docenić. Przykro mi z tego powodu i jestem smutna. Ale mam już kogoś za nią, w pon muszę się z mamą rozmówic i pewnie nie będzie to ani łatwa ani miła rozmowa, ale ja już z nią 3 sezony robiłam i kolejnego nie dam rady wytrzymać.
Wygadałam się i nieco mi lżej, być może nie mam racji co do tej soboty, ale każdy kogo o to pytam przyznaje mi racje. Do tego mama idzie na urlop od 18 więc musiałabym robić każdą sobote w mcu a to już wogóle nie fair.
mama idzie teraz na 2 tyg urlopu, nie wiem jak ja wytrzymam po 8 h bez dziecka....
4 lipca jedziemy na wakacje to sobie odbiję, ale potem znów mama idzie na 26 dni urlopu wiec ponad mc jej nie bedzie a ja w tym czasie już będę z nową dziewczyną. Obyśmy się dogadały, fajna jest, poznałam ją jak byłam w szpitalu , razem miałyśmy cc. Od tej pory się spotykamy i świetnie dogadujemy, ciekawe jak będzie w pracy.
Z mamą kłócimy się przed każdym sezonem, nie wiem czemu jej wtedy dbija, chce mną dyrygować i rozkazywać mi (idz kup papier toal, ma 2 kroki do drogerii ale mnie gania bo młoda jestem, bo mam po drodze do domu itp, opłaty za nią robie bo mam po drodze, kupuje żarówki bo mam po drodze bo i tak spaceruje z Julką - to są jej wymówki a ja sie głupia dawałam.) aaa i mama powiedziała że to ja powinnam być jej wdzięczna że mogę (w swojej ) pracy pracować po 4 h na czarno i z JEJ wypłaty żyć (ona jest zatrudniona na czas mojego wychowaw i jej wypłatę dzielimy po połowie) a nie ONA MI bo nie ma za co ! masakra nie rozumiem jej toku myślenia....
Pogoda u nas lipna, 12st, wieje i niby ma być słonce ale od rana jest ponuro. Julka spała od 20-9:30 z przerwą na mleko o 5. Ma niezłą sraczke od antybiotyku chyba. Dostała amoksiklav i nie chce go wogole brać, na siłę muszę jej podawać to okropne.
W pt była taka potężna wichura i burza że połamała u nas mase drzew, komin, w parku wczoraj do wieczora wywozili połamane gałęzie.
Marek do 20 w szkole wczoraj, dziś do 18. A ja na 17 spodziewam się fryzjerki, chcę się obciąć i wycieniować bo wyglądam jak wypłoch
aaaa i co ważne, w pt na spacerze zobaczyłam starszą panią , zapewne babcię dziecka które wiozła w MOIM WÓZKU (jestem pewna na 90% że to mój). Wezwałam policję i oni ją wylegitymowali, pytali skąd ma wózek, a ona że od kuzynki ze wsi ale nie znała jej nazwiska ani adresu
do tego niby na tym wózku (model z 2009) wychowało się 2 dzieci
wóżek bez torby i nosidła (bo zostały u mnie w domu) babcia wyraźnie wystraszona, mają w tym tyg iść do domu tego malucha i rodzice mają się wytłumaczyć skąd mają wózek, pokazać dowód zakupu i reszte akcesoriów. Żal mi tej dziewuszki, ma może z 6 mcy, ale kurde jak komuś nie było żal kraść mojej córci wózka to czemu ja mam się litować. Niech mi oddadzą kasę za wózek i się dogadamy... o ile on faktycznie mój, ale wszystko na to wskazuje:-)