Sorki,że wetnę się ze swoim tematem, ale wracając do mojej dzisiejszej wizyty i dlaczego jestem zła. Pierwszy raz u lekarza było spore opóźnienie i on też jakiś chaotyczny był. Już położna w rejestracji mi przypomniała,że nie miałam jeszcze cytologii i żeby przypomnieć doktorowi,żeby dziś zrobił. Przypomniałam mu w gabinecie. Powiedział,że oczywiście bo i tak pobieramy dziś mikrobiologię. Robił mi wymaz z pochwy ogólny plus wymazy na chlamydię, mykoplazmę i ureaplazmę. Ucieszyłam się,że fajnie,że tak wszystko chce mieć pod kontrolą. Maział mi tam kilkoma pałeczkami więc nie wiedziałam co robi. Jak wróciłam do domu i sprawdziłam opis wizyty to w wyszczególnionych badaniach nie było cytologii i też za nią nie płaciłam wg rozpisanych cen badań.. czyli zapomniał i nie zrobił.
No zła jestem bo nie dość,że powinno to być chyba już wcześniej zrobione to jeszcze pewnie się okaże,że drugi raz będę musiała tam jechać. Jutro zadzwonię i się dopytam.
Druga sprawa to USG. Po wymazach zrobił mi USG dopochwowe. Myślałam sobie o co chodzi..przecież już powinno być przez brzuch. Okazało się,że głównie sprawdzał sobie szyjkę, mierzył ją na tym USG i tak tylko na szybko popatrzył na malucha, zmierzył akcję serca i tyle. Oczywiście ucieszyłam się,że jest akcja serca więc wszystko ok i już nie myślałam za wiele. Potem doszło do mnie,że w zasadzie nie zrobił USG dziecku, nie wiem np czy urosło.. W opisie z wizyty doczytałam potem,że policzył za wizytę bez USG plus te wymazy. Myślę,że zaplanował sobie taką wizytę głównie na tą mikrobiologię i szybką kontrolę. Trochę żałuję,że brakło mi odwagi,żeby zapytać o to USG przez brzuch zwłaszcza,że kolejna wizyta za miesiąc.
Tak więc jestem średnio zadowolona, choć może powody może i błahe.