Co do radości w ciąży. Nie mam dzieci, ale po poronieniach nie potrafię się cieszyć nawet za dużo nie rozmawiam z mężem o ciąży czy jak mama pyta to uciekam w inne tematy. Wcześniej czekaliśmy na wizytę odliczając dni. Wczoraj mówię do męża w czwartek wizyta on popatrzał na mnie zwolnię się z pracy i po temacie. Ja mam wyrzuty sumienia bo wcześniej modliłam się o to aby było dobrze, a teraz nawet modlitwy nie odmawiam bo co ma być to będzie.
Ech, też tak mam po ostatniej stracie. Jakoś nie potrafię się cieszyć, bo chyba nie wyobrażam sobie, że może mnie spotkać takie szczęście. Jak już byłam w mniejszości, jeśli chodzi o ciążę pozamaciczną - i że akurat padło na mnie, tak teraz ciągle mam w głowie myśl, że znów będę w tych procentach.. ale tym razem wśród kobiet, które doświadczą poronienia.
Powinnam myśleć pozytywnie, ale może po prenatalnych zacznie we mnie kiełkować nadzieja, że będzie dobrze.
Właśnie wróciłam od dentysty, udało się bez znieczulenia, dostałam lekarstwo na jeden ząb, a drugiego już robiłam.. I powiem Wam, że przy Neoparinie rzeź
Jak wyszłam, to tak plułam krwią, że nie mogłam się jej pozbyć z buzi. Ukradłam trochę chusteczek do auta
edit. Co do odrzucenia, to pisałam Wam, że wcześniej kochałam pizzę, a gdy zamówiliśmy moją ulubioną w sobotę, to mało się nie porzygałam. Mięso też mnie odrzuciło, mąż kupił dzisiaj rybę i jak wyciągnęłam ją z reklamówki, to też mnie naciagnelo.
Tak jak Wam, śmierdzi mi zmywarka, pralka i lodówka