Ciezko nadrobic wiec poodpowiadam wam bez cytatow to co pamietam
czyli niewiele [emoji23]
Co do zlych przeczuc... ja takie mam. Tzn nie czuje ich jako zle, poprostu mam swiadomosc ze mam tylko 30% szans na to ze ciaza sie rozwinie i 70% na to ze znow poronie. Jesli mam byc szczera to mysle ze sie jednak nie rozwinie znow tym razem. Ale zachowuje spokoj, 28.11 bedzie usg, bedzie to jakos 6+5 i moze beda juz w stanie to oszacowac. U mnie jest psychicznie o tyle latwiej ze mam juz 3 dzieci, czuje sie spalniona jako mama a ta ciaza jest wpadka. No i przeszlam juz tyle poronien ze wiem co i jak... wiec na ten moment na codzien troche wypieram mysl o ciazy, tobie wszystko tak jak do tej pory, nie mysle o tym, skupiam sie na moim 7 miesieczniaku i cierpliwie czekam na rozwoj wydarzen. W moim przypadku prawda jest taka ze co sie nie wydarzy to nie bedzie zbyt ciekawie
wiec troszke mam taka patowa sytuacje.
Co do pracy. Pracowalam jako masazystka ale juz minelo kilka lat bez pracy. Powodem byly ciagle starania i zachodzenia w ciaze, wszystkie ciaze byly zagrozone wiec w ich trakcie praca odpadala w dodatku to jest przeciez praca fizyczna, a pomiedzy ciazami tez jakos szczegolnie nie mialam czasu do pracy wrocic bo zaraz bylam w kolejnej ciazy. Lubie swoja prace, nawet bardzo ale pewnie nie szybko do niej wroce o ile kiedykolwiek. W przyszlym roku wracamy do Polski, prawdopodobnie na wies (mamy upatrzony dom do kupna, jestesmy w trakcie sprawdzania wszystkiego) i wtedy nie bede miala nawet mozliwosci znalezc pracy w zawodzie w okolicy.