Dzisiaj to ja pomarudzę. Mam już dość ciąży
wcześniej byłam zadowolona, bo chociaż wiadomo, że z brzuchem ciężko, kręgosłup boli, zgaga, to jednak to normalka i byłam szczęśliwa, że tak dobrze śpię w nocy. Ale chyba się już skończyło... Od kilku dni nie mogę za cholerę zasnąć bardzo długo bo mnie męczą skurcze naprzemiennie z ruchami, które też potrafią dać nieźle w kość, a Mały jest niestety najbardziej aktywny w nocy. Budzę się też dobrych parę razy do toalety, i wstaje jak zombie
dla mnie sen jest mega ważny, jak się nie wyspie to jestem jak śnięta ryba. No i tak sobie myślę jak ja to potem przeżyje bo pewnie będzie tak samo albo i gorzej, tyle że przynajmniej będę miała już Dzidzię i wtedy takie poświęcenie nabiera nowego znaczenia, a teraz to mam po prostu dość