Dobra. Było kiepsko.
Zaczal sie ode mnie odsuwać. Potem pani przyszła na swoja zmianę. Ja sie pozegnalam z Kuba na placu, ona go wzięła i płakał...
jK przyszłam to byli ju na sali i Kuba krzyczał. Pani powiediAla, ze troszke sie uspokoił na huśtawce. A na sali to krzyczał, ale łzy mu nie leciały.
Pokazywała mu zabawki, ale on był na nie do wszystkiego. Określiła
To jako „od razu był na ‚nie’, zeby przypadkiem cos mu sie nie spodobało ”
JK przyszłam to mnie przytulił usiadł na kolanach. A w wózku juz sie zaczal uśmiechać.
No nie powiem, zeby mi było łatwo.
Byłam twarda jesli chodzi o pożegnanie i wyjscie. Peklam
Jak wrocilam i zobaczyłam, ze krzyczy. Ale faktycznie musiał krzyczeć, a nie plakac, bo nie miał spuchniętych ani czerwonych oczu.
No nic, jutro kolejne podejscie. Jutro pewnie bedzie trudniej, bo juz bedzie wiedział, ze zostanie. Wiec moze robic scenę juz na wejściu...
Powiem Wam, ze będąc po drugiej str czyli jako pedagog, wydawało mi sie to duzo łatwiejsze...
i cały czas sobie to racjonalizuje. I bez przerwy powtarzam sobie, ze mamy miesiac na adaptacje. Ze na pewno jak bede wracac do pracy, to Kuba juz bedzie zadowolonym dzielnym chłopcem w zlobku
Ps. Wczoraj spotkałam swojego byłego faceta i zatęskniłam tzn nie za nim [emoji23] ale za tamtymi czasami. Za studiami, za ta wolnością, nieświadomością i myśleniem „cały swiat przede mna, mam nieskończone możliwości” i to klczpwie „do 30tki sie ogarnę” [emoji23][emoji23][emoji23] No nie widze tego... zostało mi 19 dni, a nadal nie czuje sie ogarnieta [emoji23]
Pamietam jak jako nastolatka i potem jeszcze studentka myslalam „eeee do 30tki to znajdę fajna bdb płatna prace. Bede ogarnieta, bede mogła kupować drogie kosmetyki, ciuchy itd”. No niestety nie do kinca tka jest tzn moge kupic te drogie kosmetyki, ale potem nie bede meic na jedzenie [emoji23]
Zaczal sie ode mnie odsuwać. Potem pani przyszła na swoja zmianę. Ja sie pozegnalam z Kuba na placu, ona go wzięła i płakał...
jK przyszłam to byli ju na sali i Kuba krzyczał. Pani powiediAla, ze troszke sie uspokoił na huśtawce. A na sali to krzyczał, ale łzy mu nie leciały.
Pokazywała mu zabawki, ale on był na nie do wszystkiego. Określiła
To jako „od razu był na ‚nie’, zeby przypadkiem cos mu sie nie spodobało ”
JK przyszłam to mnie przytulił usiadł na kolanach. A w wózku juz sie zaczal uśmiechać.
No nie powiem, zeby mi było łatwo.
Byłam twarda jesli chodzi o pożegnanie i wyjscie. Peklam
Jak wrocilam i zobaczyłam, ze krzyczy. Ale faktycznie musiał krzyczeć, a nie plakac, bo nie miał spuchniętych ani czerwonych oczu.
No nic, jutro kolejne podejscie. Jutro pewnie bedzie trudniej, bo juz bedzie wiedział, ze zostanie. Wiec moze robic scenę juz na wejściu...
Powiem Wam, ze będąc po drugiej str czyli jako pedagog, wydawało mi sie to duzo łatwiejsze...
i cały czas sobie to racjonalizuje. I bez przerwy powtarzam sobie, ze mamy miesiac na adaptacje. Ze na pewno jak bede wracac do pracy, to Kuba juz bedzie zadowolonym dzielnym chłopcem w zlobku
Ps. Wczoraj spotkałam swojego byłego faceta i zatęskniłam tzn nie za nim [emoji23] ale za tamtymi czasami. Za studiami, za ta wolnością, nieświadomością i myśleniem „cały swiat przede mna, mam nieskończone możliwości” i to klczpwie „do 30tki sie ogarnę” [emoji23][emoji23][emoji23] No nie widze tego... zostało mi 19 dni, a nadal nie czuje sie ogarnieta [emoji23]
Pamietam jak jako nastolatka i potem jeszcze studentka myslalam „eeee do 30tki to znajdę fajna bdb płatna prace. Bede ogarnieta, bede mogła kupować drogie kosmetyki, ciuchy itd”. No niestety nie do kinca tka jest tzn moge kupic te drogie kosmetyki, ale potem nie bede meic na jedzenie [emoji23]