reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipcowe mamy 2017

A powiedzieć wam coś na przyszłość? Krzyki na porodówce to najprostszy sposób żeby sobie na własne życzenie utrudniać i wydłużać poród. Parcie żeby było maksymalnie efektywne ma być na maksymalnym wdechu jaki się umie zrobić i przeć bezgłośnie. Jak się u nas jakaś dziewczyna darła to po chwili dostawała opiernicz że albo sceny robi albo rodzi bo z krzykiem efektywność parcia tak spada że dziecko ledwo idzie dalej. A ten krzyk absolutnie w niczym nie pomaga ani nie powoduje że jest lżej czy mniej boli. Tylko samemu się sobie utrudnia. Hah no i dziecku też oczywiście przez to.

No jak dziewczyna zamiast rodzić to krzyczy to wtedy to zaczyna przeszkadzać i to nie tylko że położnej ale przede wszystkim dziecku bo zwiększa się niedotlenienie okołoporodowe jak się przedłuża poród [emoji14] i czasem były takie gwiazdy co tak próbowały :p
Tylko czasem ten krzyk jest silniejszy od kobiety , która jest np wykończona 13h porodem i bólami z każdej strony.

Każdy przeżywa wszystko inaczej. Tak też jest z porodem. Ja krzyczałam z niemocy i nie było to artystyczne zagranie opery mydlanej a autentyczny ból i niemoc.



km5sio4pghry649q.png


hchy90bv2jl3015m.png
 
reklama
Morela zgadzam sie nikt tego nie robi specjalnie a jakby jakas polozna albo lekarz mnie opierniczyla to nie wiem co bym zrobila...sama nie wiem co to porod ale wydaje mi sie ze nie raz tez bym.krzyknela i zaklela...

010igov35ye70zfx.png
 
Morela zgadzam sie nikt tego nie robi specjalnie a jakby jakas polozna albo lekarz mnie opierniczyla to nie wiem co bym zrobila...sama nie wiem co to porod ale wydaje mi sie ze nie raz tez bym.krzyknela i zaklela...

010igov35ye70zfx.png
Ja co prawda nie krzyczałam przy skurczach, ale miałam ten komfort w Holandii, że przeklnac po polsku mogłam [emoji3] no i męża prawie bym udusila i ugryzla z bólu [emoji48]
 
@ŻonaGraja, Koleżanki > witajcie!
Właśnie dołączyłam do Waszego grona. Czytam Wasze wpisy postanowiłam podzielić się z Wami swoimi CIĘŻKIMI doświadczeniami związanymi ze swoimi początkami ciąży. A JEST CO CZYTAĆ... Od początku czułam się fatalnie: bóle głowy (podobnie jak u Ciebie @ŻonaGraja ) nie dawały mi żyć. Mało tego > bóle zębów, prawego ucha i ciągłe wymioty wykańczały mnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie wstać z łóżka. Momentami totalnie się odwadniałam od niezliczonych wizyt w toalecie > niezależnie od pory dnia i nocy. Ciągle dopadały mnie infekcje. Równolegle odwiedzałam lekarzy, robiłam stosy badań i wymyślano mi coraz to nowsze schorzenia. Od bakterii, która miała wywołać u mnie sepsę, po chorobę Hashimoto , HPV! oraz nadciśnienie już na samym początku ciąży:( Dodam, że zawsze byłam okazem zdrowia. Kondycja fizyczna, świadomość tego , że moje/NASZE zdrowie jest zagrożone i szok związany z nowymi faktami wykańczały mnie nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Miewałam momenty, w których obrażałam się na swój błogosławiony stan (wiem , straszne, ale zupełnie nie tak sobie to wyobrażałam..:()Nie wspomnę o relacji z mężem, która podupadała, i to na samym początku naszego małżeństwa. Wyżywałam się na nim za swoje bolączki:( Pomimo wszelkich dolegliwości zaparłam się i nie chciałam brać żadnych leków/antybiotyków. Wiem, jak mogą wpływać na dziecko. Zaparłam się rękami i nogami.Dziś wchodzimy w 15 tydzień. Bóle głowy mijają, ucho boli mniej po zastosowanych inhalacjach, a wymioty od kilku dni miewam tylko wieczorami. Bakteria zaś zaczęła ustępować, Hashimoto ostatecznie wykluczono wraz z ostatnimi badaniami, HPV muszę natomiast .obserwować po ciąży > stadium początkowe, z którym wierzę, że jestem w stanie wygrać:-). Po dobrych wiadomościach, ciśnienie zaczęło się spadać...W każdym razie, czuję się o niebo lepiej i bardzo ten stan doceniam > pomimo, że trwa dopiero niewiele ponad tydzień. Jestem do tego stopnia szczęśliwa, że postanowiłam podzielić się z Wami tym na forum (chociaż nigdy wcześniej tego nie robiłam). W swojej euforii postanowiłam też zacząć pracować nad sobą. Zaczęłam czytać książki, oglądać filmy związane z ciążą, zapisałam się na warsztaty dla przyszłych mam (btw. może i Wy skorzystacie? Prowadzi je świetna międzynarodowa coach i to w dobrej cenie. Podsyłam Wam link>>>Link do: MĄDRA MAMA - wyjątkowe warsztaty dla przyszłych mam), a przede wszystkim układać na nowo relację z mężem. Po wszystkich swoich doświadczeniach, bardziej niż kiedykolwiek wiem, jak ważna jest ŚWIADOMOŚĆ i NIE PODDAWANIE SIĘ! Mogę nawet powiedzieć, że wyszłam z tego o niebo bogatsza i zmotywowana do działania! Przed nami niełatwe zadania, a ja jestem żywym przykładem na to, że jesteśmy w stanie poradzić sobie ze WSZYSTKIM i zacząć cieszyć się z ciąży! Tak jak ja teraz:-)) Pozdrawiam i ściskam wszystkie przyszłe Mamy:) Agnieszka Emilia W.
.
 
Witam nową mamusie- dużo przeszłas, ale miejmy nadzieję że teraz będzie tylko lepiej. Hashimoto nie jest takie straszne, sama mam tą odmianę choroby tarczycy i nie taki diabeł straszny jak go malują.
Dbaj o siebie i o kruszynke, warto przecierpiec dla tego szczęścia.
 
Witam nową mamusie- dużo przeszłas, ale miejmy nadzieję że teraz będzie tylko lepiej. Hashimoto nie jest takie straszne, sama mam tą odmianę choroby tarczycy i nie taki diabeł straszny jak go malują.
Dbaj o siebie i o kruszynke, warto przecierpiec dla tego szczęścia.
Aniu, dziękuję:-) Wierzę, że przed nami już tylko prosta:-)) W ostatnim czasie zaczęło też częściej świecić słońce i wierzę, że to nie jest przypadek:-) Pozdrawiam! :-) A.
 
Ale wy chyba nie kumacie o jakie sytuacje mi chodzi. Znaczy nie chyba tylko pewno :p Ale ok, myślę że temat nie ma sensu być kontynuowany przynajmniej z mojej strony :) raczej się postaram na przyszłość hamować z pewnymi tekstami żeby kogoś przypadkiem nie urazić :)
 
Ja przy pierwszym porodzie przy próbie Sn miałam czasem ochotę krzyczeć. Wydawałam z siebie różne dziwne dźwięki nawet nie świadomie.
Wydaje mi się, że nie każdy jest tak silny aby radzić sobie z tak ogromnym bólem w ciszy. A przy partych wiadomo, że skupiasz się na dziecku i na poleceniach położnej. No ale jedna położna twierdzi że krzyk utrudnia a druga, że pomaga. Ile kobiet tyle opini :)
 
reklama
Pomóc może pomiędzy parciem :) i na serio to tam koniec z mojej strony, no racja że ja stałam od tej strony od której zdecydowana większość z was nie stała więc mamy różne na pewne rzeczy spojrzenie czy doświadczenie, postaram się nie uprzykrzać już więcej nikomu życia sobą w tych kwestiach :)
 
Do góry