Megan, lubię twoje podejście! Ja też jestem nianią
tzn, to jedno z moich zajęć i też staram nie dać sobie wejść na głowę. Wiadomo, że dziecko najważniejsze, ale ja i mój komfort, czy moje bolące plecy też są ważne. Chyba trzeba gdzieś pośrodku się spotkać. Opiekuję się dzieciaczkami jakieś 6 lat i jak tak patrze na to z perspektywy czasu, to chyba z własnym będzie o wiele łatwiej..
Dziewczyny, ja wiem, że możemy sobie planować jak to będzie, ale wiadomo, życie wszystko zweryfikuje. Ja tylko wiem na pewno, że będę się starała jednak realizować jakieś tam swoje plany, będę wychodzić z małym ile się da i gdzie się da.. Mam dwa przykłady mam które właśnie dla świętego spokoju zrezygnowały z siebie, ze swoich potrzeb dla dziecka, a teraz siedzą sfrustrowane w domu i mówią właśnie "jak urodzisz to zobaczysz, życie ci się skończy i też będziesz cały czas siedzieć w domu" .. Dlatego ja za wszelką cenę nie chcę do tego dopuścić, nie chcę być taką marudną mamą.. Mam przykład jaka nie chcę się stać i to mnie jakoś mobilizuje do działania
No i mam to szczęście, że mam mamę, która zawsze mi z dzieckiem zostanie jak będę potrzebowała oddechu, już zapowiedziała, że jak coś to mam mówić. Bo ona na szczęście z takich nienarzucających się, ale bardzo pomocnych, co w niej uwielbiam
Miłego dnia dziewczynki!