Wlasnie - odnośnie naczyniakow - czytałam gdzies ze stanowią przeciwwskazanie do szczepień. Ale zapewne nikt mi tego nie da na piśmie.
Moj niestety był szczepiony. Ma naczyniaka na boku, a wczoraj zobaczyłam, ze tez z tylu główy. Planuje isc do neurologa z nadzieja, ze chociaz jakis indywidualny plan szczepień bede mogła midc.
I te cholerne plesniawki... i problemy z wyproznianiem. Naprawde tracę moc. Przy nim jestem spokojna i nie mam żadnej depresji ani nic. Ale po prostu szkoda mi go, boje sie o jego rozwoj. I troche sobie zarzucam, ze w ciazy byłam niespokojna i to moja wina, ze jest nerwusem takim teraz.
Chce uniknąć, bo sie boje nopow. Poza tym niektóre ze szczepień uwazam za zbedne. Nie jestem antyszczepionkowa. Po prostu boje sie skutków ubocznych, bo uwazam, ze szczepień jest za duzo i za wczesnie. W sąsiednich krajach szczepią np w 3 miesiącu, a nie w 1 dobie.
I wlansie to mbie tldenerwuje-kary finansowe, sądy, groźby odebrania praw rodzicielskich, nieprzyjmowania do zlobka/przedszkola... to jest po prostu jakis kur... reżim :/ a jak dziecko ma odczyny poszczepienne, to juz państwo sie nie interesuje.
Niby wiem, ze ciezko zrobic krzywdę i jak patrze jak lekarz go dosłownie przerzuca z ręki do ręki to wiem, ze to lajt. Ale wiesz-pierwsze dziecko, taka istotka bezbronna i jakas psychiczna blokada
miałam tak z pępkiem, ale położna środowiskowa mi pokazała co i jak i juz jie miałam z tym problemy
a teraz juz nie ma kikuta, wiec zupełny luz
Ps. Jestem ponad 2tyg po cc. Nadal od hody podłogowe mam czerwone. A dzis dwa razy miałam taki mały skrzep. Czy powinnam sie tym przejmować?
Wysłane z iPhone za pomocą Forum BabyBoom