Witajcie Kobietki[emoji4]
Nie dam rady wszystkim odpisać, ale gratuluję rozpakowanym i trzymam kciuki za te przed[emoji110][emoji110]
Poród trudny, 8,5 godzina próbowałam naturalnie, ale ostatecznie (dzięki Bogu) było cc. Tosia się obróciła twarzą do góry w trakcie porodu i zaklinowala w pachwinie. Główką uciskała na żylaki i nerwy, więc w trakcie sparaliżowało mi lewą nogę. Nie bolał mnie poród (znieczulenie działało) tylko noga. Pod koniec dostałam opioidy, ale pomogły na 15 min i potworny ból powrócił. W ciągu 10 min decyzja o cc, to był ostatni dzwonek. W trakcie wody płodowe różowe, jak rozcieli brzuch to zielone, mała nie oddychała jak się urodziła... Okazało się, że nie dałabym rady urodzić jej naturalnie, za mała miednica a za duże dziecko i powinnam mieć od razu skierowanie na cc. Lekarz prowadzący dał dupy i tyle.
To był koszmar, na szczęście już jesteśmy we dwie i mamy się w miarę dobrze[emoji4] Musiałam się wyżalić, zrobiło mi się lżej.
Jesteśmy nadal w szpitalu, bo mała dostaje antybiotyki, do końca tygodnia powinnyśmy wyjść do domu. Tosia ma coraz lepsze wyniki, ja też się czuje lepiej. Ssie ładnie, dobrze chwyta pierś, jest tak łapczywa że jak chce szybko brodawkę do ust to lekko chrumka[emoji16][emoji16] Nie lubi być rozebrana, ale dłonie muszą być gole, nawet pielęgniarki mówią, że dziecko z charakterem[emoji106] Już się załatwia w miarę bez problemu, więc jestem szczęśliwa. Waga spadła z 3520g do 3290, także nie najgorzej. Pierwszą wspólną noc na samej piersi spała dobrze, dzisiaj neonatolog kazał w nocy dać troszkę mleczka z butelki i to był koszmar. Większość ulała, do tego od 23 (od podania butki) do 5.45 budziła się co rowno godzinę... Koniec końców i tak dostała pierś, bo była głodna. Co mnie zaskoczyło, że po cesarce mam pokarm. Dziś jest 3 doba i od wczorajszego wieczora pojawia żółto-białe mleczko