Joanna ja tez mialam zawsze super kontakt z tesciowa, a pod koniec ciazy az mowilam mojemu M. ze ona musi oddac mi moja przestrzen bo mam dosc i sie dusze. Jeeejku jak mnie denerwowała! Ile miałam z nią takich niby spokojnych potyczek słownych, masakra. Ale urodzilam i nie przychodzi prawie w ogole. A jak przychodzi to mi zawsze dzwignie cisnienie, bo albo ma jakas rade z du.py ,albo sie szczyci,ze dziecku na sile smoczek w buzi trzyma... Co prawda byla pomocna, bo jak musialam nagle na IP a moj byl w pracy cholera wie gdzie, to zawsze moglam na nią liczyć, wyskakiwała z pracy i leciała ze wsparciem, ale pod koniec to mnie traktowała jak ułomną i ubezwłasnowolnioną,więc troszku mnie to już męczyło, a na koniec to już wkur**ło.
Z daniem znać też, o losie, mój brat -.- zadzwoniłąm do taty,że już po (dużo osób wiedziało,że pojechałam rodzić,bo byli u nas w tym czasie), on dał znać mojemu bratu, a ten mi wrzucił na fb GRATULACJE -.- i tak oto świat dowiedział się od mojego brata .... Mina mojego M. bezcenna... Pewnie on chciał być pierwszy
Pumelova 15 doba po porodzie? Rodziłyśmy tego samego dnia? 27.06? :>
Ja już prawie nie krwawię, wczoraj np. cały dzień nic, dziś sporadycznie. Zwykłe cienkie podpaski nawet na noc wystarczają. Krwawienia tyle co w dwa ostatnie dni okresu, całe nic. Po łyżeczkowaniu krwawiłam bardziej i dłużej.
Te sale kilkuosobowe to koszmar jakiś. Chwała Holandii za pokoje jedynki. Byliśmy sami w pokoju, M. miał łóżko polowe wstawione, szafki zapełnione podkładami poporodowymi, ręcznikami, pampersami, chusteczkami nawilżanymi, nic nie musiałam taszczyć do szpitala, wszystko miałam od nich, nawet siatkowe majty poporodowe. Na porodówce sala jedynka z telewizorem i łazienką,oczywiście w szpitalu hulające free-wifi ...