Dziewczyny, ale wy dużo piszecie. Fakt, że od 2 tygodni prawie wcale nie wchodziłam na forum bo w domu internet mi siadł a w pracy nie było czasu.
Ja dzień po wizycie u lekarza poprosiłam w pracy o 2 dni wolnego, zwaliłam na złe samopoczucie(grypa) i, że córę mam chorą i muszę poleżeć. dzięki temu razem z weekendem miała 4 dni wolnego z czego 3 przeleżałam. Raz, że faktycznie córa chora i mnie też coś rozkładało, a wiadomo leków nie bardzo, więc nie chciałam wrócić do pracy w gorszym stanie niż przed wolnym.
Na całe szczęście od wizyty u lekarza (luteina dopochwowo 2 x2 po 50mg i duphaston 3x1 po10mg dziennie) nie mam już żadnych brudzeń. Martwię się strasznie co to będzie i czy z maluszkiem wszystko ok. Kolejna wizyta 23.09. mam nadzieję, że wtedy dowiem się coś więcej.
Właśnie tak sobie myślałam czytając wasze posty, i przypomniałam sobie z pierwszej ciąży, że ja też ciągle martwiłam się co z dzidzią, a że na NFZ chyba tylko 2 USG były i jedno słuchanie serduszka, to w ogóle. Potem uspakajały mnie ruchy dziecka choć też wystarczyło, że dzidzi za długo spało a ja już cała w strachu byłam.
Teraz to już w ogóle nie mówię. Nie wiem dlaczego, ale bardzo mało myślę o tej ciąży. Może dlatego, że lekarz mnie nastraszył, że różnie może być, choć przypomniałam sobie z I ciąży, że też mi tak mówił, choć teraz może bardziej dobitnie, bo te brudzenia były. A może, że póki oficjalnie nie powiem o ciąży to nie chcę, żebym się czasem nie zapomniała przy kimś.
Najgorsze te nudności mam ich po dziurki w nosie i nie wiem jak je wytrzymam, no i faktycznie rozciągnięty brzuch po I ciąży po zjedzeniu obiadu wygląda na naprawdę 5m-c ciąży, aż trudno mi to ukryć w pracy. Już chciałabym bym być po wizycie, wiedzieć, że jest wszystko ok. i powiedzieć w pracy, a potem spokojnie czekać na dzidziusia. Ależ się rozpisałam.