U mnie w sklepach nie ma uprzywilejowanych kas dla kobiet w ciąży, stoję normalnie i nigdzie nie oczekuję, ze ktos mnie przepuści, ale jeśli w tramwaju/autobusie jest miejsce kiedy wsiadamy, to nie widzę powodu, zeby nie skorzystać.
Ludzie są okropni, jedni wpychają się bezczelnie i wtedy najczęściej nikt nie reaguje, a jak ktoś ma prawo, to podnoszą się głosy oburzenia...
Nie pamiętam, czy pisałam, jak robiłam krzywą cukrową, to jeszcze było 3 facetów na to samo oprócz mnie, u mnie przychodzi się na to z samego rana, tzn. na 7:15 i wchodzi bez kolejki, naturalnie po 1 i po 2 godz. też bez kolejki. Ja i tak tam pojechałam już na 6:45, żeby się nie wpychać, bo nie chciałam, żeby mnie denerwowali ludzie swoim gadaniem, był 1 pan do zwykłych badań, powiedziałam mu, on, ze ok i tyle. Potem weszłam, po mnie tamtych 3, siedzimy, czekamy, wchodzę po 1 godz., w miedzyczasie ludzie na poczekalni się pozmieniali, ale widać przecież, kto siedzi, a kto przychodzi. Mi na szczęście nikt nic nie powiedział, ale jak po mnie wszedł facet, to kilka babek, w tym jedna nie taka stara, bo ok. 40, podniosło raban, że co pan bez kolejki... To powiedział, że on i inni juz od godziny tu są i maja robioną krzywą cukrową, na to ta babka "to trzeba było powiedzieć, bo tu człowiek siedzi i sie denerwuje", a przyszła niedawno i nawet to nie była jej kolej... Ja tam nie zamierzałam nikomu mówić, bo na drzwiach napisane było, że bez kolejki, więc sobie weszłam bez, a spróbowałby ktoś mieć do mnie pretensje... Taka nerwowa się zrobiłam i bojowa, że bym zaraz coś mu na bezczelnego odpowiedziała...