Hej!
Widzę, że nie tylko u mnie kryzys, dzisiaj już tez się poryczałam. Czuję się jakaś taka niepotrzebna
albo potrzebna, ale tylko do roboty. muszę dziś z moim pogadać. sytuacje z rana - przy śniadaniu mówię, że mnie znowu boli szyja,a on nic. na to moja mama (spała dziś u nas) mówi 'to dawaj amol, pomasuję Cię szybko, zdążę.' czy to nie mąż powinien tak zareagować? albo karmię Wojtusia robiąc jednocześnie kakao dla Adusi, a on stoi obok, coś tam robi, ale nie przejmie tego kakao ode mnie. a ja taka głupia, że sama nie powiem, bo się nawet nie zorientowałam, ze cos jest nie tak. dopiero moja mama mówi do mnie, żebym jeszcze może psu coś podała, to się kapnęłam.
ja wiem, że mój źle nie chce, ale tak został wychowany, że on jest na świecie najważniejszy i tego się chyba juz nie da zmienić, od 10 lat walczę i małe efekty, chociaż i tak lepiej. hierarchia mojego męża - on - dzieci-ja :-(
ale się znowu wyżaliłam...
pat - kciuki za Was!
mila - masz rację, ale czasem juz człowiek wymięka...
asiatipl - będzie lepiej!
karina - ty to jesteś niezniszczalna!
Trzymajcie się, Dziewczyny! Lepszego dnia:-)