Hej dziewczyny, jak pewnie się domyślacie z moich wczorajszych opowieści porodowych, urodziłam
O 16.48 na świecie pojawiła się moja Córeczka. Urodziłam siłami natury, pierwsze dziecko, akcja byla błyskawiczna, od okolo 13.30 były regularne skurcze. Gdyby nie fakt, że były one w dużej części z krzyża, powiedziałabym ze bolalo jak na okres, bo miesiaczki mialam bardzo bolesne. Po badaniu przez lekarza odeszly mi wody i wtedy skurcze się nasiliły ale nadal na krzyż, nie na brzuch. Rozwarcie pełne zrobiło sie błyskawicznie. Faza parcia też nie była jakas mega długa, ale bardzo nieprzyjemna. Niestety nie poszło wszystko zgodnie z moim planem, urodziłam w pozycji leżącej, a podczas I fazy mialam tylko chwilkę na prysznic i piłkę z racji tego, że szło tak szybko. Nie mogłam też niestety kangurowac coreczki, bo mimo że obeszło się bez nacięcia i pęknięcia, zaczęłam mocno krwawić, okazało się, ze mala nieprawidłowo sie obróciła jeszcze tam w srodku i mialam pęknięta lekko szyjkę i okolice cewki moczowej, ból przy próbie zszywania był tak silny, ze niestety kilkanascie minut bylam pod narkozą. Małą zabrałam od razu do siebie na noc jak tylko dotarłam na oddzial i wzielam prysznic. Jest cudowna, wazy 3380 g i 55 cm. Była owinięta lekko pepowiną,także do domku pewnie w czwartek dopiero. Narazie poznajemy się i staramy się nauczyć siebie nawzajem. Dziewczyny, uwierzcie że wszystko jest do przeżycia, jesteśmy niesamowite
Ja zapewne urodziłabym jeszcze szybciej gdyby nie fakt, ze bylam dość spięta. Badania ginekologiczne w trakcie porodu na skurczu bolaly jak jasna cholera, ale na szczęście mamy to za sobą, oby bylo tylko lepiej
Trzymamy kciuki za resztę nierozpakowanych