Dzień dobry
, czytam Was już od kilku dni, ale dopiero teraz się odzywam.
U mnie OM 24 lipca, wyliczyłam sobie termin na 30 kwietnia, ale zobaczymy jeszcze co powie ginekolog na drugiej wizycie.
Poszłabym na l4, ale umowę mam przedłużyć dopiero od września. Jednak boję się już, bo pracuję w zlobku. Już od jakiegoś czasu staram się nie podnosić dzieci, ale czasem się nie da... Jeszcze przyjdą infekcje, być może u mnie chęć wymiotów i jak tu być samej na sali z nimi? :/
Ale już najbardziej obawiam się cytomegalii, dostałam skierowanie od gin, ale podobno i tak ewentualne przeciwciała nic nie dadzą.
Niby tylko miesiąc, ale przeraża mnie ta wizja, szczególnie że w przyszłym tygodniu mam 2 razy jazdy i potem egzamin na prawko, bo wszystko się przesunelo przez covid i nie dość że pierwszy termin miałam późno, to później przez ten przestój aż 2 miesiące czekania... Jazdy przed lub po pracy więc praktycznie 11h cały czas w gotowości. Myślę czy by nie iść do szefowej, szczerze powiedzieć o co chodzi, bo niby kiedyś zapewniała żeby się nie bać. Z tego co widzę to w tak małej firmie i tak ZUS będzie przez większość czasu płacił. A jednak boję się jeszcze przez miesiąc pracować, to jednak nie jest praca za biurkiem, pierwszy trymestr jest wbrew pozorom ciężki.
Chyba jutro do niej pójdę. Tak tylko chciałam się wygadać.