reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwietniowe mamy 2021

Kazała czekać..... Przepisała luteinę i acard.. Wizyta 26.08...
Powiedziała że za tydz może się wszystko zmienić....
Ale ciężko jest myśleć pozytywnie....
Ja jestem mega pesymistka, dziś mi wypada jakiś 6+2 i wiem, ze tez sie załamie jak nie będzie serduszka dziś na wizycie😟 do tego to utrzymujące sie plamienie... ale faktem jest, ze czytałam tu o takich przypadkach, ze naprawdę od razu mógłyby być spisane na straty, a jednak wszystko dobrze sie konczylo😉 podobno jak sie pojawia pęcherzyk zoltkowy to dosłownie mija dzień-dwa i jest zarodek. Mogłaś po prostu pechowo w dzień trafić, może jutro juz by byl😉 w pierwszej ciazy tez właśnie w usg miałam pęcherzyk ciazowy z zoltkowy i musiałam potem czekać 2 tygodnie na wizytę w niepewności... ale wtedy wiedze miałam znacznie mniejsza, wiec troszkę mniej sie stresowałam
 
reklama
4.sierpnia miałam wizytę (6+3) pierwsza serduszkowa. Tak się na nia cieszyłam bo to pierwsza ciąża, po wielu walkach o cokolwiek. Puste jajo płodowe, nie ma nic. Miałam przyjść 12.08 kontrolnie żeby decydować co dalej. Cały tydzień przeplakalam, byłam gotowa na poronienie ale panicznie się tego bałam bo nie wiedziałam jak to będzie wyglądało i tak strasznie mi było żal tej ciąży. 12.08 miałam 7+4 wg daty okresu pogodzona z losem poszłam na USG. Zarodek 6,5mm, serce wali wszystko prawidlowo- wielkość zarodka zgodny z terminem owulacji, wszystko się zgadza.
Jeśli potrzebujesz plakac- płacz, jeśli nie chcesz robić sobie nadziei to sobie jej nie rób. Ale wiedz, że na tym etapie wszystko jest mozliwe. Mi lekarz przy pierwszej diagnozie powiedział wprost- szanse są 50/50. Takie były moje i takie są twoje. Nic straconego.
I dokladnie jak u mnie, taki stres jaki zafundowalam sobie i tej malej krewetce... no nie powinnam... szlam wczoraj z nastawieniem ze pewnie dostane skierowanie do szpitala na czyszczenie, tez mialam "puste jajo" a wczoraj piekny 8mm zarodek <3 nie mowie nie placz, ale nie nastawiaj sie na najgorsze
 
Ja jestem mega pesymistka, dziś mi wypada jakiś 6+2 i wiem, ze tez sie załamie jak nie będzie serduszka😟 do tego to utrzymujące sie plamienie... ale faktem jest, ze czytałam tu o takich przypadkach, ze naprawdę od razu mógłyby być spisane na straty, a jednak wszystko dobrze sie konczylo😉 podobno jak sie pojawia pęcherzyk zoltkowy to dosłownie mija dzień-dwa i jest zarodek. Mogłaś po prostu pechowo w dzień trafić, może jutro juz by byl😉 w pierwszej ciazy tez właśnie w usg miałam pęcherzyk ciazowy z zoltkowy i musiałam potem czekać 2 tygodnie na wizytę w niepewności... ale wtedy wiedze miałam znacznie mniejsza, wiec troszkę mniej sie stresowałam
Boże jak dobrze ze ja trafiłam na to forum.....
Dziękuję dzuewczyny za podtrzymywanie mnie na duchu i dobre słowo... Płakałam jak małe dziecko.. Niestety nic więcej nie moge zrobić więc czekam do 26.08
 
Też stosowalam bio oil ale pod dopiero pod koniec ciąży bo wtedy pojawily mi soe rozstepy na pupie , teraz tez stosuje ale jakoś się tym bardzo nie przejmuje juz 😜
Ja po pierwszej mam tylko na cyckach rozstępy, bo bardzo szybko mi urosły, a niczym się nie smarowałam, ale zaczynam już smarować sobie sutki maścią żeby nie mieć później przy karmieniu takich przebojów jak z synem, że cholernie bolały, piekły i normalnie krew mi leciała i bąble się robiły ropne 😩😭😭 to chyba mnie najbardziej przeraża, bardziej niż poród
 
Oleczka, a Ty wróciłaś z wakacji? Jakoś dawno Cie nie widziałam na grupie 🤔
Cześć! Wróciłam! 🤩
Dobrze było naładować bateryjki 😊
Wszystko było ok, samopoczucie bardzo dobre przez cały czas, ze dwa razy wieczorem dopadły mnie lekkie mdłości ale do przeżycia :) wczoraj po powrocie miałam bardzo delikatne plamienie (takie brązowe plamki widoczne na papierze), ale szybko minęło i wydaje mi się, że to z przeciążenia organizmu bo droga powrotna bardzo dała mi w kość. Ale teraz na szczęście mam jeszcze tydz urlopu to będę odpoczywać. Nie wiem czy powinnam to zgłosić do lekarza? Bo wizytę mam dopiero 02.09 🤷🏻‍♀️
Postaram się nadrobić wasze wpisy bo pewnie jestem sporo w tyle 🙈
 
Kazała czekać..... Przepisała luteinę i acard.. Wizyta 26.08...
Powiedziała że za tydz może się wszystko zmienić....
Ale ciężko jest myśleć pozytywnie....

Ciężko na pewno jest, ale dziewczyny podaly tyle szczęśliwie zakończonych historii, że na pewno warto spróbować! My będziemy za Ciebie i Twoja fasolkę trzymać kciuki, bo jeszcze może być dobrze 🥰 😘

Ja po pierwszej mam tylko na cyckach rozstępy, bo bardzo szybko mi urosły, a niczym się nie smarowałam, ale zaczynam już smarować sobie sutki maścią żeby nie mieć później przy karmieniu takich przebojów jak z synem, że cholernie bolały, piekły i normalnie krew mi leciała i bąble się robiły ropne 😩😭😭 to chyba mnie najbardziej przeraża, bardziej niż poród

Kurde masakra, ja miałam to szczęście, że aż tak źle nie było. Trochę bólu, troche krwi ale dość szybko się ciało przyzwyczaiło...
 
No i wróciłam...
Niestety narazie dobrych wieści nie mam...
Na początku stwierdziła że jest puste jajo płodowe... Potem jak zaczęła grzebać znalazła ciałko żółte.... Bez zarodka 😭
Mam przyjść 26.08...
To będzie wtedy 7+4
Jestem załamana..

I ja nie czekalam tych 2 tygodni, bylam w czwartek i od razu u innego lekarza w poniedzialek
 
Ja mam umówiona wizyte na nfz w piątek, mąż mówi, żebym odwołała, ale ja jednak pójdę chociażby po to, żeby popatrzeć na kropka. :p Jedyna wizyta mniej czy więcej, a i tak płacić nie muszę. To będzie jakoś 8tydzien, to już tez będzie duży :D
Co myślicie o detektorze tętna? Ja zastanawiam się nad kupnem :)
Wiem, że się stresujesz, ale mój lekarz mówił, że nie jest wskazane robić tak często usg, bo to może szkodzić i powodować skurcze...nie chcę broń Boże straszyć, ale nawet normalnie usg bez ciąży nie jest wskazane tak często tak samo jak częste używanie detektora tętna...ja mam, dostałam od męża, ale w ciąży użyłam go tylko 3 razy jak już się bardzo stresowałam, a tak to leży w szufladzie
 
Ciężko na pewno jest, ale dziewczyny podaly tyle szczęśliwie zakończonych historii, że na pewno warto spróbować! My będziemy za Ciebie i Twoja fasolkę trzymać kciuki, bo jeszcze może być dobrze 🥰 😘



Kurde masakra, ja miałam to szczęście, że aż tak źle nie było. Trochę bólu, troche krwi ale dość szybko się ciało przyzwyczaiło...
dramat, ja tych bąbli nie mogłam się pozbyć z dobry miesiąc, każde karmienie to był taki ból, że jak sobie przypomnę to już mnie trzęsie, wg syn miał lekką żółtaczke, ale nie jadł, więc nie wypłukiwał tej bilirubiny i rosła, ja byłam na skraju załamania nerwowego, byliśmy z nim tydzień u mojej mamy gdzie był podłączony pod kroplówkę, nie najadł się, bo mam kiepskie brodawki, więc zaczęłam odciągać pokarm, miałam go tyle, że co 1h odciągałam po 250ml, sutki miałam straszne, piersi napuchnięte i twarde, Po nocy to nie mogłam ich wydusić, bo kanaliki pozamykane, siedziałam dusiłam je z całej siły i ryczałam...dla mnie to była straszna trauma, do tego dziecko nie przybierało na wadze, więc po miesiącu męczarni przeszłam na mm i to było jak zbawienie, dziecko najedzone, zaczęło pięknie przybierać, ja szczęśliwa, bo zaczęło się wszystko goić i po tygodniu piersi zrobiły się normalne i miękkie...a presja w szpitalu na karmienie to masakra...nigdy więcej nie będę się tak męczyć...z tych nerwów po ciąży schudłam 13kg w 3 tygodnie i totalnie straciłam brzuch z dnia na dzień
 
reklama
dramat, ja tych bąbli nie mogłam się pozbyć z dobry miesiąc, każde karmienie to był taki ból, że jak sobie przypomnę to już mnie trzęsie, wg syn miał lekką żółtaczke, ale nie jadł, więc nie wypłukiwał tej bilirubiny i rosła, ja byłam na skraju załamania nerwowego, byliśmy z nim tydzień u mojej mamy gdzie był podłączony pod kroplówkę, nie najadł się, bo mam kiepskie brodawki, więc zaczęłam odciągać pokarm, miałam go tyle, że co 1h odciągałam po 250ml, sutki miałam straszne, piersi napuchnięte i twarde, Po nocy to nie mogłam ich wydusić, bo kanaliki pozamykane, siedziałam dusiłam je z całej siły i ryczałam...dla mnie to była straszna trauma, do tego dziecko nie przybierało na wadze, więc po miesiącu męczarni przeszłam na mm i to było jak zbawienie, dziecko najedzone, zaczęło pięknie przybierać, ja szczęśliwa, bo zaczęło się wszystko goić i po tygodniu piersi zrobiły się normalne i miękkie...a presja w szpitalu na karmienie to masakra...nigdy więcej nie będę się tak męczyć...z tych nerwów po ciąży schudłam 13kg w 3 tygodnie i totalnie straciłam brzuch z dnia na dzień
To brzmi strasznie. Nie wiem czy zdecydowałabym się karmic po takich przeżyciach, albo nawet próbować karmić bo to brzmi mega źle.
Moj syn tez miał żółtaczkę przez dość długo, ale obyło się bez kroplówek.
W szpitalu panie same proponowały butelki mm przez moje wycieńczenie i było zero presji.. Presja na karmienie piersią jest okropna, nie wszystkim przychodzi to łatwo i takie zmuszanie nie powinno mieć miejsca.
 
Do góry