Kamiśka :)
Fanka BB :)
U Nas jeżeli okaże się dziewczynka to Alicja [emoji3590][emoji3590]
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Matko boska cos strasznego,ja nie wiem przeciez pielegniarki to tez ludzie i to kobiety.To powiem Wam ze w Uk to jakos inny level wrazliwosci jest w szpitalach,ze mna obchodzili sie jak z jajkiem jak mialam zabieg oczyszczania.osobny pokoj przed i po,trzymanie za raczke,ekstra kocyk bo akurat Polka mi sie trafila po zabiegu.nie wiem dla mnie to takie normalne bylo,ja cierpie i one mi pomagaja a w Pl to czasem az strach jak czytam,mam nadzieje ze to sie zmieni/zmienia na lepszeNo to potrzymala za rękę u mnie było :
"dzwonić za każdym siku, będziemy sprawdzać co wyleciało"
"zakuli was w te cytoteci.. I teraz jęczą a my mamy robotę"
"pi co dzwoni, przyjść nie może pokazać co narobiła?"
"tkanki od skrzepu nie rozróżnia?"
To tylko kilka. Dla wyjaśnienia cytotec to lek który podaje się się dopochwowo by wywołać poronienie.
To jest nieludzkie...ja rozumiem że personel nie będzie z Nami płakał ale kuźwa to minimum empatii i człowieczeństwa jest wymagane...
Straszne to jest czego się dowiaduje...
Ja nie wiem co jest z tymi kobitami (i absolutnie nie generalizuje bo na pewno są też wspaniałe pielęgniarki czy położne)...Na szczęście lekarz który mnie wtedy prowadził przyjął mnie szybko na oddział, bo mogłam siedzieć na IP długo bo nie krwawiłam... I wpadł do mnie dzień później i pytał jak się czuje. Ale pielęgniarki to dramat.
Od stycznia wiem, że w tym szpitalu nie urodzę ani jednego dziecka
Ja cytotec dostałam doustnie.....do tego kroplówki. I tak przez noc rano lejarz zaoytał czy chciałabym porozmawiać z psychologiem ale nie chcialam. Dzieki wsparciu męża się pozbieralam a dwa miechy później byłam w ciąży. Teraz synek ma 7 miesięcy.No to potrzymala za rękę u mnie było :
"dzwonić za każdym siku, będziemy sprawdzać co wyleciało"
"zakuli was w te cytoteci.. I teraz jęczą a my mamy robotę"
"pi co dzwoni, przyjść nie może pokazać co narobiła?"
"tkanki od skrzepu nie rozróżnia?"
To tylko kilka. Dla wyjaśnienia cytotec to lek który podaje się się dopochwowo by wywołać poronienie.
Chyba masz dzisiaj zły dzień. Nikt tutaj nie robi Ci przykrości a Ty wszystko inaczej interpretujesz.na wsparcie liczyłam ti i liczyłam ze mogę pisać o moich problemach i rozterkach ale chyba raczej nie
Ja po porodzie mialam horror.... Z paniami pielęgniarkami, powiedzialam nigdy! Nie mogę patrzeć na ten szpital i teraz rodze w innym mieście, na szczęście mam taką samą prawie drogę do obydwu. Po cc fakt 24 h ale nie moglam sie podnieść gdyż moje lozko bylo mocno zapadnięte poprosilam ja o pomoc bo dziecko płakało zeby pomogła mi wstac powiedziała że ja boli kręgosłup i nie pomogla. masakra ogólnie mialam dużo sytuacji zlych z nimi, jak dokarmiały małego butelka to patrzyły na mnie z takim wyrzutem ze mi się odechciało wszystkiego bo bardzo bylo zle i chyba bym na głowę upadła zeby tam wrócić rodzicJa nie wiem co jest z tymi kobitami (i absolutnie nie generalizuje bo na pewno są też wspaniałe pielęgniarki czy położne)...
Nie porównuje Twojej sytuacji do swojej bo to różne kalibry ale mi przy porodzie trafiła się właśnie taka "złotousta" położna. Tak w mega skrócie to byłam przestraszona, wymęczona (rodziłam ponad 10 godzin) a "pani" ciągle mi dogryzała i wyśmiewała się...na koniec gdy okazało się że prawie doprowadzili do tragedii i poród trzeba było zakończyć kleszczami to zmieniła taktykę i grała przy lekarzu dobrą ciocie... Synek urodził się zdrowy.
Najlepsze jest to że teraz też będę rodzić w tym szpitalu ale odpowiednio się do tego przygotuję, nie odpuszczę...