I w tym wszystkim dziewczyny mam jakieś wewnętrzne poczucie, że będzie kiedyś dobrze. Że się doczekamy a włożone przez nas wysiłki przyniosą oczekiwany rezultat. I jakaś ta wewnętrzna siłę mam, nie wiem skąd. Może od Was, z waszych historii, wsparcia bliskich a przede wszystkim męża. Mimo, że świat się zawalił. I każdej z Was życzę takiego wsparcia, zrozumienia i siły w każdej walce jaką musicie stoczyć aby wygrać tą bitwę.
I w kolejnej kwestii jesteśmy zgodni z mężem, że jak ta dzidzia w końcu przyjdzie na świat i nas uraczy słodkim rodzicielstwem to będzie jednym z bardziej rozpuszczonych dzieci i nie będzie wiedziało co to problem w życiu.