Joasia M
Fanka BB :)
Wreszcie znalazłam chwilę żeby tutaj wpaść... na początek dopadła nas kolka...MEGAAAA...nic nie pomagało żadne tam grzanie pieluszki masowanie nawet sab simplex tylko ciut poprawił sytuację...dopiero debridat plus mieszanka papaweryny czy jakoś tak poskutkowały ale też nie do końca bo jak ma straszny atak co teraz zdarza się rzadziej to tylko proszek troisty...najgorsze było to, że ta kolka potrafiła go łapać po 5 razy dziennie i mały spał w ciągu dnia tylko 5 razy po 10 minut to wieczorem już ciężko mu było zasnąć ze zmęczenia... teraz mamy do tego problem z pleśniawkami takimi że mały aż zachrypł...lekarka przepisała mu nystatyne... już jest lepiej...ale ja jestem na skraju załamania nerwowego...gdyby nie mąż i mama i teściowa to już byłabym cieniem człowieka... przez to wszystko przestałam karmić piersią bo zanikał mi pokarm chyba ze zmęczenia...czasami mam wrażenie, że chyba to macierzyństwo mnie wykończy...już nawet ciężko mi się cieszyć jak Olek się uśmiecha... nie mam siły poprostu... jego mi szkoda... jak on płacze ja płaczę razem z nim...