Trzymam kciuki, by dziecię rozgościło się w brzuchu na kolejne 9 miesięcy.10 czerwca w poniedziałek zabieram dziecko ze soba
reklama
Cześć Dziewczyny, jestem tu nowa, właśnie założyłam konto, żeby tutaj dołączyć. Niedawno przeczytałam całe forum i gorąco gratuluję tym, które są w ciąży (oraz mamami już), a tym, które dopiero są w drodze, życzę szybkiego spełnienia marzenia
W skrócie o mnie - w tym roku będę miała 46 lat, nigdy nie byłam w ciąży. 10 lat temu, gdy dojrzałam do macierzyństwa z moim partnerem, dowiedziałam się, że mam endometriozę. Potem w ciagu 6 lat miałam 2 operacje z tego powodu, które konkretnie wykończyły moją rezerwę jajnikową, teraz moje AMH jest w zasadzie nieoznaczalne. Kilka lat temu, kiedy była jeszcze szansa na IVF z własnych komórek (miałam AMH 0,6) mój partner się nie zgodził, a ja (choć bardzo pragnęłam macierzyństwa) nie potrafiłam zrezygnować ze związku, myślałam, że z czasem pogodzę się z bezdzietnością. Ale widzę, że lata mijaja a ja się nie pogodziłam, a jest wręcz gorzej. Np. kiedy dowiaduję się o kolejnych ciążach, czy kolejnych dzieciach jakichś moich znajomych (np, wczoraj przypadkiem na fejsbuku) to czuję się jakby mnie ktoś zdzielił obuchem w głowę, jakby mi się zawalił świat i potem dochodzę do siebie kilka dni. I to nie jest tak, że ja mam do tych znajomych dzieciatych jakieś negatywne uczucia typu zawiść, nie, mnie po prostu jest okropnie przykro, że inni witają już na świecie swoje drugie czy trzecie szczęście, a dla mnie to jest niedostępne. I po wczorajszym załamaniu się mam takie myśli, czy aby nie lepiej będzie dla mnie rozstać się z partnerem i spróbować poszukać nowego, z którym być może miałabym szansę na dziecko, albo zdecydować się samotnie na adopcję zarodka (chociaż do tego jeszcze nie dojrzałam, nie wiem czy chcę się na to decydować sama (jestem dość słaba psychicznie, a do tego mam skłonności hipochondryczne), więc na razie to jest jakaś ostateczna opcja, chociaż wiem, że czasu już prawie nie mam). W związku z tym Melapola - chciałam Ci powiedzieć, że podziwiam Cię za odwagę i wytrwałość, naprawdę, jesteś dla mnie nieustraszoną bohaterką.
Powiedzcie mi dziewczyny, czy jest jakiś graniczny wiek, do jakiego ma sens IVF z komórką dawczyni? Jakie są w ogóle szanse powiedzmy w wieku 47, 48 czy 49, czy to jest do zrobienia? Czy za duże ryzyko poronienia i innych komplikacji ciążowych? Czy znacie kobiety, które podchodziły w takim wieku i którym się udało? Czy lepiej sobie dać spokój już w tym wieku i rozejrzeć się za jakąś terapią, żeby przepracować żałobę po tym niespełnionym pragnieniu? Niby celebrytki rodzą po 50tce ale nie wiadomo, czy nie korzystają z surogatek...
W skrócie o mnie - w tym roku będę miała 46 lat, nigdy nie byłam w ciąży. 10 lat temu, gdy dojrzałam do macierzyństwa z moim partnerem, dowiedziałam się, że mam endometriozę. Potem w ciagu 6 lat miałam 2 operacje z tego powodu, które konkretnie wykończyły moją rezerwę jajnikową, teraz moje AMH jest w zasadzie nieoznaczalne. Kilka lat temu, kiedy była jeszcze szansa na IVF z własnych komórek (miałam AMH 0,6) mój partner się nie zgodził, a ja (choć bardzo pragnęłam macierzyństwa) nie potrafiłam zrezygnować ze związku, myślałam, że z czasem pogodzę się z bezdzietnością. Ale widzę, że lata mijaja a ja się nie pogodziłam, a jest wręcz gorzej. Np. kiedy dowiaduję się o kolejnych ciążach, czy kolejnych dzieciach jakichś moich znajomych (np, wczoraj przypadkiem na fejsbuku) to czuję się jakby mnie ktoś zdzielił obuchem w głowę, jakby mi się zawalił świat i potem dochodzę do siebie kilka dni. I to nie jest tak, że ja mam do tych znajomych dzieciatych jakieś negatywne uczucia typu zawiść, nie, mnie po prostu jest okropnie przykro, że inni witają już na świecie swoje drugie czy trzecie szczęście, a dla mnie to jest niedostępne. I po wczorajszym załamaniu się mam takie myśli, czy aby nie lepiej będzie dla mnie rozstać się z partnerem i spróbować poszukać nowego, z którym być może miałabym szansę na dziecko, albo zdecydować się samotnie na adopcję zarodka (chociaż do tego jeszcze nie dojrzałam, nie wiem czy chcę się na to decydować sama (jestem dość słaba psychicznie, a do tego mam skłonności hipochondryczne), więc na razie to jest jakaś ostateczna opcja, chociaż wiem, że czasu już prawie nie mam). W związku z tym Melapola - chciałam Ci powiedzieć, że podziwiam Cię za odwagę i wytrwałość, naprawdę, jesteś dla mnie nieustraszoną bohaterką.
Powiedzcie mi dziewczyny, czy jest jakiś graniczny wiek, do jakiego ma sens IVF z komórką dawczyni? Jakie są w ogóle szanse powiedzmy w wieku 47, 48 czy 49, czy to jest do zrobienia? Czy za duże ryzyko poronienia i innych komplikacji ciążowych? Czy znacie kobiety, które podchodziły w takim wieku i którym się udało? Czy lepiej sobie dać spokój już w tym wieku i rozejrzeć się za jakąś terapią, żeby przepracować żałobę po tym niespełnionym pragnieniu? Niby celebrytki rodzą po 50tce ale nie wiadomo, czy nie korzystają z surogatek...
Ostatnia edycja:
Kasialucky
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 16 Grudzień 2020
- Postów
- 2 683
Jak dla mnie to nigdy nie jest za późno póki masz siłę, zdrowie i pieniądze to należy walczyćCześć Dziewczyny, jestem tu nowa, właśnie założyłam konto, żeby tutaj dołączyć. Niedawno przeczytałam całe forum i gorąco gratuluję tym, które są w ciąży (oraz mamami już), a tym, które dopiero są w drodze, życzę szybkiego spełnienia marzenia
W skrócie o mnie - w tym roku będę miała 46 lat, nigdy nie byłam w ciąży. 10 lat temu, gdy dojrzałam do macierzyństwa z moim partnerem, dowiedziałam się, że mam endometriozę. Potem w ciagu 6 lat miałam 2 operacje z tego powodu, które konkretnie wykończyły moją rezerwę jajnikową, teraz moje AMH jest w zasadzie nieoznaczalne. Kilka lat temu, kiedy była jeszcze szansa na IVF z własnych komórek (miałam AMH 0,6) mój partner się nie zgodził, a ja (choć bardzo pragnęłam macierzyństwa) nie potrafiłam zrezygnować ze związku, myślałam, że z czasem pogodzę się z bezdzietnością. Ale widzę, że lata mijaja a ja się nie pogodziłam, a jest wręcz gorzej. Np. kiedy dowiaduję się o kolejnych ciążach, czy kolejnych dzieciach jakichś moich znajomych (np, wczoraj przypadkiem na fejsbuku) to czuję się jakby mnie ktoś zdzielił obuchem w głowę, jakby mi się zawalił świat i potem dochodzę do siebie kilka dni. I to nie jest tak, że ja mam do tych znajomych dzieciatych jakieś negatywne uczucia typu zawiść, nie, mnie po prostu jest okropnie przykro, że inni witają już na świecie swoje drugie czy trzecie szczęście, a dla mnie to jest niedostępne. I po wczorajszym załamaniu się mam takie myśli, czy aby nie lepiej będzie dla mnie rozstać się z partnerem i spróbować poszukać nowego, z którym być może miałabym szansę na dziecko, albo zdecydować się samotnie na adopcję zarodka (chociaż do tego jeszcze nie dojrzałam, nie wiem czy chcę się na to decydować sama (jestem dość słaba psychicznie, a do tego mam skłonności hipochondryczne), więc na razie to jest jakaś ostateczna opcja, chociaż wiem, że czasu już prawie nie mam). W związku z tym Melapola - chciałam Ci powiedzieć, że podziwiam Cię za odwagę i wytrwałość, naprawdę, jesteś dla mnie nieustraszoną bohaterką.
Powiedzcie mi dziewczyny, czy jest jakiś graniczny wiek, do jakiego ma sens IVF z komórką dawczyni? Jakie są w ogóle szanse powiedzmy w wieku 47, 48 czy 49, czy to jest do zrobienia? Czy za duże ryzyko poronienia i innych komplikacji ciążowych? Czy znacie kobiety, które podchodziły w takim wieku i którym się udało? Czy lepiej sobie dać spokój już w tym wieku i rozejrzeć się za jakąś terapią, żeby przepracować żałobę po tym niespełnionym pragnieniu? Niby celebrytki rodzą po 50tce ale nie wiadomo, czy nie korzystają z surogatek...
Mój ginekolog mówił mi że w Czechach podobno do 49 rz. Wykonują transfery
Koszt surogacji czyli MZ waha się między 35 tys € a 66 tys € ceny różnią się od pakietu jaki się wybiera
(Wiem bo sama pisałam do dwóch klinik w Ukrainie )
Dzięki za miłe słowa, ale to żadne bohaterstwo, raczej silne pragnienie macierzyństwa. Oczywiście nikt Ci nie odpowie za Ciebie czy lepiej zakończyć związek czy nie ale wydaje mi się, że relacja, w której oczekiwania są tak różne na dłuższą metę nie może się dobrze skończyć.Cześć Dziewczyny, jestem tu nowa, właśnie założyłam konto, żeby tutaj dołączyć. Niedawno przeczytałam całe forum i gorąco gratuluję tym, które są w ciąży (oraz mamami już), a tym, które dopiero są w drodze, życzę szybkiego spełnienia marzenia
W skrócie o mnie - w tym roku będę miała 46 lat, nigdy nie byłam w ciąży. 10 lat temu, gdy dojrzałam do macierzyństwa z moim partnerem, dowiedziałam się, że mam endometriozę. Potem w ciagu 6 lat miałam 2 operacje z tego powodu, które konkretnie wykończyły moją rezerwę jajnikową, teraz moje AMH jest w zasadzie nieoznaczalne. Kilka lat temu, kiedy była jeszcze szansa na IVF z własnych komórek (miałam AMH 0,6) mój partner się nie zgodził, a ja (choć bardzo pragnęłam macierzyństwa) nie potrafiłam zrezygnować ze związku, myślałam, że z czasem pogodzę się z bezdzietnością. Ale widzę, że lata mijaja a ja się nie pogodziłam, a jest wręcz gorzej. Np. kiedy dowiaduję się o kolejnych ciążach, czy kolejnych dzieciach jakichś moich znajomych (np, wczoraj przypadkiem na fejsbuku) to czuję się jakby mnie ktoś zdzielił obuchem w głowę, jakby mi się zawalił świat i potem dochodzę do siebie kilka dni. I to nie jest tak, że ja mam do tych znajomych dzieciatych jakieś negatywne uczucia typu zawiść, nie, mnie po prostu jest okropnie przykro, że inni witają już na świecie swoje drugie czy trzecie szczęście, a dla mnie to jest niedostępne. I po wczorajszym załamaniu się mam takie myśli, czy aby nie lepiej będzie dla mnie rozstać się z partnerem i spróbować poszukać nowego, z którym być może miałabym szansę na dziecko, albo zdecydować się samotnie na adopcję zarodka (chociaż do tego jeszcze nie dojrzałam, nie wiem czy chcę się na to decydować sama (jestem dość słaba psychicznie, a do tego mam skłonności hipochondryczne), więc na razie to jest jakaś ostateczna opcja, chociaż wiem, że czasu już prawie nie mam). W związku z tym Melapola - chciałam Ci powiedzieć, że podziwiam Cię za odwagę i wytrwałość, naprawdę, jesteś dla mnie nieustraszoną bohaterką.
Powiedzcie mi dziewczyny, czy jest jakiś graniczny wiek, do jakiego ma sens IVF z komórką dawczyni? Jakie są w ogóle szanse powiedzmy w wieku 47, 48 czy 49, czy to jest do zrobienia? Czy za duże ryzyko poronienia i innych komplikacji ciążowych? Czy znacie kobiety, które podchodziły w takim wieku i którym się udało? Czy lepiej sobie dać spokój już w tym wieku i rozejrzeć się za jakąś terapią, żeby przepracować żałobę po tym niespełnionym pragnieniu? Niby celebrytki rodzą po 50tce ale nie wiadomo, czy nie korzystają z surogatek...
Co do wieku z kd to sensowna jest granica 49-50 ponieważ później są marne szanse na wzrost endometrium odpowiedni do zagnieżdżenia zarodka. Oczywiście- możesz byc wyjatkiem ale też bycie mamą to wymagające zadanie i pytanie czy fizycznie podołasz będąc starsza? Ja urodziłam tydzień przed 46 urodzinami.
Z całego serca polecam AZ, ja nie żałuję że się zdecydowałam sama. Wiem natomiast, że gdybym odpuściła starania byłabym nieszczęśliwa. Ale ja jestem typ zadaniowca.
Dzięki Kasialucky.Jak dla mnie to nigdy nie jest za późno póki masz siłę, zdrowie i pieniądze to należy walczyć
Mój ginekolog mówił mi że w Czechach podobno do 49 rz. Wykonują transfery
Koszt surogacji czyli MZ waha się między 35 tys € a 66 tys € ceny różnią się od pakietu jaki się wybiera
(Wiem bo sama pisałam do dwóch klinik w Ukrainie )
Nie sądziłam, że surogacja jest aż tak droga. Dla mnie w pojedynkę nieosiągalne, jedynie gdybym znalazła chętnego na surogację partnera. A czy tam jest jakaś gwarancja, że dostajesz zdrowe dziecko, czy płaci się te wielkie kwoty a potem różnie może być?
Dziękuję Melapola. Jak na razie ta opcja) samotne podejście do AZ) jest dla mnie mało prawdopodobna, ale kto wie, może mi się odmieni np. w ciągu roku. W sumie taką opcję zawsze wykluczałam (nie chciałam mieć dziecka bez partnera), dopiero po przeczytaniu tego forum i Twojego przypadku jakoś tak podchodzę do tego inaczej, tzn. nie wykluczam całkowicie. A czy Ty nie bałaś się np. różnych komplikacji ciążowych, np. takich, które (przy naszym chorym prawie) mogły się okazać dla Ciebie niebezpieczne dla życia (wspominam tu np. przypadek tej kobiety, o której było głośno w mediach, która zmarła, bo na czas nie wykonano jej aborcji i czekali aż płód umrze). Miałaś jakieś ewentualne wsparcie rodziny albo przyjaciół, mogłaś liczyć na ich pomoc w razie komplikacji? A drugie pytanie - czy znasz jakieś badania na temat tego, że po 50tce trudno o ciąże bo endometrium już słabo rośnie?Dzięki za miłe słowa, ale to żadne bohaterstwo, raczej silne pragnienie macierzyństwa. Oczywiście nikt Ci nie odpowie za Ciebie czy lepiej zakończyć związek czy nie ale wydaje mi się, że relacja, w której oczekiwania są tak różne na dłuższą metę nie może się dobrze skończyć.
Co do wieku z kd to sensowna jest granica 49-50 ponieważ później są marne szanse na wzrost endometrium odpowiedni do zagnieżdżenia zarodka. Oczywiście- możesz byc wyjatkiem ale też bycie mamą to wymagające zadanie i pytanie czy fizycznie podołasz będąc starsza? Ja urodziłam tydzień przed 46 urodzinami.
Z całego serca polecam AZ, ja nie żałuję że się zdecydowałam sama. Wiem natomiast, że gdybym odpuściła starania byłabym nieszczęśliwa. Ale ja jestem typ zadaniowca.
Kasialucky
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 16 Grudzień 2020
- Postów
- 2 683
To jest złożony proces .Dzięki Kasialucky.
Nie sądziłam, że surogacja jest aż tak droga. Dla mnie w pojedynkę nieosiągalne, jedynie gdybym znalazła chętnego na surogację partnera. A czy tam jest jakaś gwarancja, że dostajesz zdrowe dziecko, czy płaci się te wielkie kwoty a potem różnie może być?
Możesz podchodzić do programu na swoich własnych zarodkach które masz przebadane
Ale z jakichś przyczyn nie jesteś w stanie donosić ciąży , w historii np masz poronienia nawykowe albo duża ilość transferów
Wtedy opłacasz transport medyczny i twoje zarodki są transportowane do takiej kliniki na Ukrainie.
możesz korzystać z dawstwa komórek co jest najczęściej wybierane przez kobiety w pewnym wieku..
I albo decydujesz się na badanie zarodków albo nie.
Na Ukrainie jest takie prawo że jeżeli ciąża nie rozwija się prawidłowo może dojść do terminacji ciąży za dodatkową opłatą
Dziękuję.To jest złożony proces .
Możesz podchodzić do programu na swoich własnych zarodkach które masz przebadane
Ale z jakichś przyczyn nie jesteś w stanie donosić ciąży , w historii np masz poronienia nawykowe albo duża ilość transferów
Wtedy opłacasz transport medyczny i twoje zarodki są transportowane do takiej kliniki na Ukrainie.
możesz korzystać z dawstwa komórek co jest najczęściej wybierane przez kobiety w pewnym wieku..
I albo decydujesz się na badanie zarodków albo nie.
Na Ukrainie jest takie prawo że jeżeli ciąża nie rozwija się prawidłowo może dojść do terminacji ciąży za dodatkową opłatą
reklama
Nie szalej pojedyncze wyniki tych białek kompletnie nic nie znaczą, dopiero podstawione do skomplikowanego algorytmu łącznie z wynikami z usg dają wynik. I w tym wzorze pomiary z usg są duzo wazniejsze.Wiem że to powinien wyliczyć lekarz ale ja już panikuję
Sprawdziłam sobie wyniki z krwi
HCG wolna podjednostka 103,20 mlU/ml a norma w 12 tygodniu 40,6
Papp-a 1084,00 mlU/L norma 1919
Lekarz ma dzwonić we wtorek
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 18
- Wyświetleń
- 21 tys
- Odpowiedzi
- 9
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 15
- Wyświetleń
- 3 tys
Podziel się: