reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

In vitro a etyczna strona

Jestem raczej osobą wierzącą, ale nie na pokaz, ani nie jestem jakas fanatyczka. Szanuje inne zdania. Czasami tłumaczę to sobie tak jak ty, bo to jest dla mnie logiczne, ale potem pojawia się u mnie inny głos sumienia i zaczynają się moje rozterki. Nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzić.
Moja Mama jest bardzo wierząca ale zawsze mi powtarzała, że to co słyszymy o in vitro to wymysły biskupów, a ją interesuje to co ma do powiedzenia Jezus i gdyby żył w XXI wieku to byłby zwolennikiem in vitro bo zawsze chciał żeby ludzie mieli dzieci oraz żeby je kochali
 
reklama
Moja Mama jest bardzo wierząca ale zawsze mi powtarzała, że to co słyszymy o in vitro to wymysły biskupów, a ją interesuje to co ma do powiedzenia Jezus i gdyby żył w XXI wieku to byłby zwolennikiem in vitro bo zawsze chciał żeby ludzie mieli dzieci oraz żeby je kochali
Poza tym zdanie kościoła jest bardzo podzielone w tym temacie
 
Jestem raczej osobą wierzącą, ale nie na pokaz, ani nie jestem jakas fanatyczka. Szanuje inne zdania. Czasami tłumaczę to sobie tak jak ty, bo to jest dla mnie logiczne, ale potem pojawia się u mnie inny głos sumienia i zaczynają się moje rozterki. Nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzić.
Wydaje mi się że to … normalne. Jest to ciężki temat i nie ma na niego odpowiedzi często zero-jedynkowej. Mi bardzo dużo dało przesłuchanie tego podcastu co wcześniej podrzuciłam, bo właśnie on bardzo fajnie opisuje różne podejścia i skąd mogą wynikać rozterki natury etycznej. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale w niektórych państwach robi się też tzw „compassionate transfers” u osób które nie chcą pozbyć się zarodków ale też nie planują więcej dzieci.
 
Jestem raczej osobą wierzącą, ale nie na pokaz, ani nie jestem jakas fanatyczka. Szanuje inne zdania. Czasami tłumaczę to sobie tak jak ty, bo to jest dla mnie logiczne, ale potem pojawia się u mnie inny głos sumienia i zaczynają się moje rozterki. Nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzić.
Przyznam, że podchodząc do IVF w wieku 39 lat w ogóle nie śmiałam myśleć o "klęsce urodzaju" (mimo dobrego AMH). "Zbyt dużo" zarodków chyba nie istniało w moim wyobrażeniu, bo przede wszystkim myślałam, że mogę wcale ich nie mieć, że mogę w ogóle mieć niewiele komórek, a później - że przecież to nie jest tak, że każdy zarodek oznacza dziecko lub decyzję do podjęcia. Może się przecież zdarzyć, że i 10 transferów nie zakończy się ciążą...
Po prostu myślę, że nie warto zaczynać całego procesu z takim bagażem rozterek, bo to na pewno nie pomoże...
 
Bardzo mi przykro 😢jesteś silna kobieta, tyle przeszłaś. Lekarz stwierdził że prawdopodobieństwo że w moim przypadku zostaną dodatkowe zarodki jest mała. A jeżeli będzie ich więcej to jest możliwość większych szans. Mimo wszystko, obawiam się
Ale przecież chyba możesz poprosić o zapłodnienie mniejszej ilości komórek? Tu gdzie mieszkam zapładnia się wtedy tylko 3.
 
W sensie, że mogę mieć później wyrzuty sumienia natury etycznej
Oczywiście, to zrozumiałe. Dlatego na pewno warto przemyśleć to wcześniej. Nie wyrzucając Ci wieku, bo sama mam prawie tyle samo lat, czasu jest jednak mniej niż w przypadku młodszych osób. Czasem taki deadline pomaga w decyzji, czasem nie. Mnie to akurat pomogło - wiedziałam, że u nas punkcje są możliwe tylko do 42 roku życia. A po 45 już się nie transferuje i trzeba zdecydować o losie zarodków.
 
Ja nie mówiłam o Polsce. W szpitalu w którym miałabym in vitro, zarodki przechowywane są do 50 r.z kobiety. Podpisuje się umowę i można wybrać: wykorzystać do kolejnego transferu, oddanie do adopcji, oddanie do badań. Po upływie tego czasu nie wiem co się z nimi dzieje, chyba będą utylizowane. I właśnie tu mi chodzi o tą stronę etyczną.
Ale wystarczy przecież podjąć tę decyzję w momencie, gdy to jest wymagane, a utylizacji nie będzie?
 
reklama
Oczywiście, to zrozumiałe. Dlatego na pewno warto przemyśleć to wcześniej. Nie wyrzucając Ci wieku, bo sama mam prawie tyle samo lat, czasu jest jednak mniej niż w przypadku młodszych osób. Czasem taki deadline pomaga w decyzji, czasem nie. Mnie to akurat pomogło - wiedziałam, że u nas punkcje są możliwe tylko do 42 roku życia. A po 45 już się nie transferuje i trzeba zdecydować o losie zarodków.
Masz rację, to jest moja jedyna szansa jeżeli chodzi o in vitro. Nie mogę czekać, bo czasu nie mam ze względu na wiek. Lekarz sam mi mówił że później nie będzie możliwości powrotu do tematu. Zresztą nie wiadomo czy in vitro się powiedzie. Jeżeli nie spróbuję mogę żałować, że nie wykorzystałam tej szansy.
 
Do góry