Ja niestety innego wyjścia jak l4 nie miałam. Mega mobing w pracy przez kierowniczkę, takie historie z nią że brak słów, plus ja pracuję w markecie spożywczym i plus że tam bardzo pilnują tych wytycznych odnośnie ciężarnych. No a w wytycznych jest że nie może kobieta w ciąży dźwigać a praca w takich marketach opiera się na ciągłym dźwiganiu. Chyba 3 czy 5 kg jest dopuszczalne do dźwigania. To nawet bym nie mogła kartona z wódką chwycic bo już mi nie wolno, bo za ciężkie. Ogółem taka praca to nie jest polecana w ciąży. Za bardzo stresująca, męcząca, zwyczajnie za ciężka. Ja jakoś funkcjonuje mimo l4. Znaczy nie jestem więźniem w domu. Nawet jak kogoś nie zastaną bo go nie ma to jak mu udowodnią że w tym czasie nie był na zakupach, albo spacerze. Ja nawet skłonna byłabym z takimi z zusu od wizyt wdać się w pogadankę. Zaprosiłabym ich do mojej pracy i niech zasuwają i niech się postawią na miejscu kobiet w ciąży. Wiadomo że dużo ludzi ściemnia, ale przy ciężkich pracach fizycznych kobiety sobie ot tak nie chodzą na l4, tylko z troski o dziecko. Co innego jakieś prace nie związane z dźwiganiem to rozumiem, ale nie jakaś produkcja czy właśnie taka spożywka, gdzie opiera się to na pracy z setkami ciężkich towarów. To już igranie z poronieniem, lub porodem przedwczesnym.