Mamafasolki
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Sierpień 2018
- Postów
- 6 108
Tutaj można mnożyć historie, łącznie z powikłaniami po CC zakończonymi śmiercią więc ... Myślę że każda musi przerobić to w sobie i zadecydować, co chce. Sn to najlepszy sposób. CC to operacja ratująca życie czy zdrowie... Ja miałam CC na zimno. Mój syn był totalnie niegotowa do przyjścia na świat...więc dużo problemów miałam z laktacją, etc. Teraz wolałbym sn, ale lekarz studzi moje zapały (mój syn ważył 4900 i najprawdopodobniej to genetyka, bo na nie miałam cukrzycy...)O rany, no i dlatego mam dylematy. Nasłucham się powikłań po cc powikłań po SN i sama już nie wiem czego się bardziej boję. Cały czas trzymałam się tego, że jak jest cc zaplanowana to nie ma takich akcji, jak np przy cc ratującym życie. Bo wtedy jest na spokojnie wszystko... A SN nie boję się samego porodu, bólu itd tylko tego, że właśnie nagle okaże się coś nie tak i będzie nagła cesarka
Moja koleżanka w grudniu jak rodziła SN to pękła jej szyjka i musiała być od razu operowana i 3 miesiące na tyłku nie mogła usiąść, strasznie cierpiała. Inna koleżanka na szczęście trafiła na dobrą położna bo przerwała poród, mimo że lekarka chciała kontynuować, a miała parte już. Inny Lekarz zabrał ją szybko na cc i potem powiedział, że gdyby urodziła naturalne to dziecko byłoby w stanie krytycznym o ile w ogóle hy przeżyło... Więc ja się takich rzeczy jedynie boję, bo SN nie da się przewidzieć, a CC raczej przebiega tak samo, a później jest się już nastawionym na to, że dłużej się będzie dochodzić do siebie i tyle.... To są moje obawy
Wczoraj miałam klientke której ojciec i brat pracuja w szpitalu jako psychiatrzy, więc już mam dojście w razie wu, żeby mi wypisał któryś tokofobie