reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dziewczyny ze starań 2022 - bez tabu

reklama
nie powiedziałam, ze tego nie robiłaś. Jeśli on ma problem to nie Twoja rola i odpowiedzialnością jest jego naprawianie, on powinien się wziąć w garść i sam nad sobą popracować. Wielu ludziom ciężko przychodzi proszenie o pomoc i jakaś taka autorefleksja niestety. Mam nadzieje, ze Twój partner w końcu do tego dojrzeje i rozwiąże swoje problemy, napewno wtedy będzie się wam żyło lepiej ♥️
ps. I jego problemy nie są Twoja wina. Dlatego rozumiem czemu się wkurzasz, naprawdę. U nas tez był moment kryzysowy i tez byłam zdenerwowana, ale No jakby nic nie mogłam zrobić. Pogadaliśmy, stary sobie przepracował we łbie sytuacje i na szczęście ogarnął. Miałam farta w tej sytuacji, bardzo Ci życzę, żeby i Twojemu partnerowi się udało, w zgodzie ze sobą i dla waszego wspólnego dobra.
 
Czy twoj facet to mój mąż ;) ?

Jestem z tobą kochana :*
Chyba tak.
Ale najlepsze jest, jak np. Ja mu mówię „No cykl na straty bo byłeś zły/chory taki staki i nie było seksu. Ale mówię to tak normalnie bez nerwów po prostu, życie. A te do mnie ze mogłam mu powiedzieć 🤦‍♀️ To mam mówić czy nie mówić żeby się nie spinał..
 
Chyba tak.
Ale najlepsze jest, jak np. Ja mu mówię „No cykl na straty bo byłeś zły/chory taki staki i nie było seksu. Ale mówię to tak normalnie bez nerwów po prostu, życie. A te do mnie ze mogłam mu powiedzieć 🤦‍♀️ To mam mówić czy nie mówić żeby się nie spinał..
Serio. Ja myslalam ze mojego uduszę jak mi powiedział, ze czekał na pozytywnego peaka a ja nie chciałam presji wywierać ;)
 
ps. I jego problemy nie są Twoja wina. Dlatego rozumiem czemu się wkurzasz, naprawdę. U nas tez był moment kryzysowy i tez byłam zdenerwowana, ale No jakby nic nie mogłam zrobić. Pogadaliśmy, stary sobie przepracował we łbie sytuacje i na szczęście ogarnął. Miałam farta w tej sytuacji, bardzo Ci życzę, żeby i Twojemu partnerowi się udało, w zgodzie ze sobą i dla waszego wspólnego dobra.
Ja rozumiem, tylko mój miał dużo czasu na przepracowanie i ogarnięcie tego. Jak o zdrowych zmysłach można sobie pomyśleć „ mam jakiś problem w głowie ze nie mogę w dni płodne ale niech bierze te leki przecież to tylko wpływa na cały jej organizm” zamiast powiedzieć „słuchaj mam jakiś problem, odłóżmy to leczenie w czasie”
 
Twoje zdanie - twoje prawo. Ale myśle, ze po tak długim czasie psychoterapii jaki miałam w calym swoim życiu rozumiem je całkiem nie najgorzej ;)

Czasami nie trzeba racjonalizować. Czasami trzeba usiąść i wysłuchać i dać upust emocjom. A potem ale dopiero potem udzielić rad.
należy dać upust emocjom nie raniąc nikogo wokół 😉 inaczej wielu frustratów pozabijaloby wielu ludzi. Ja nie daje rad, po prostu zwróciłam na coś uwagę, ale jestem świadoma ze jestem tu persona non grata, wiec nikt nie będzie ze mną ładnie rozmawiał 😉
 
należy dać upust emocjom nie raniąc nikogo wokół 😉 inaczej wielu frustratów pozabijaloby wielu ludzi. Ja nie daje rad, po prostu zwróciłam na coś uwagę, ale jestem świadoma ze jestem tu persona non grata, wiec nikt nie będzie ze mną ładnie rozmawiał 😉
nie wiem, czemu uważasz, że jesteś persona non grata
 
reklama
ok, czyli jeśli mój facet np. będzie ciężko chory, to nie będzie mi wolno odczuwać różnych przykrych uczuc z tym związanych? Co to w ogóle jest? Ze czasami można coś czuć, a czasami nie? Sorry, ale nie zgadzam się z tym, ze się komuś zabrania odczuwać różnych sytuacji, bo tak. Ja nie mówię, ze koleś nie ma się zaangażować bardziej, ba, powinien! Po prostu uważam, ze to, ze tego nie robi jest czyms spowodowane, nie „widzimisie”.
Zgadzam się z Tobą, każdy ma prawo do swoich uczuć dlatego tak samo jak on ma prawo do gorszego samopoczucia tak samo @Nel331 ma prawo czuć z tego powodu zal, rozgoryczenie i złość. Wspolnie podjęli decyzję o tym, ze starają się o dziecko, wspolnie zdecydowali się iść do pasnika, wspolnie zdecydowali o podjęciu wdrożenia leków które Nel doprowadziły do bardzo złego samopoczucia-cóż, cel uświęca środki. I po tym wszystkim co ona przeszła i zrobiła on w kluczowym momencie nie ma ochoty. No ch*j by mnie strzelił, bo tu nie chodzi o ochotę tylko o to, ze jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B. Jeszcze gdyby to się zdarzyło raz, ok, jest presja której on nie udźwignął, zdarza się, ale to jest któryś raz z kolei. Jaki jest sens wlewania w siebie tych wszystkich leków, kłucia, kombinacji, tracenia czasu na dojazdy setki kilometrów, wydawania kroci, skoro on w kluczowym momencie się wycofuje? Bez niego to się nie uda. Niepoważne to jest dla mnie, bo to nie zabawa tylko czyjeś życie i zdrowie, po co tak zwodzić?

Jeśli mój partner zachoruje to mam prawo czuć wszystkie emocje które mi towarzyszą, ale mam tez moralny obowiązek wziąć się w garść i mu pomóc, iść do apteki, robić zastrzyki, mimo że boje się igieł czy wycierać tyłek jeśli tego wymaga sytuacja. Tak w związku zachowują się partnerzy, nie wypinają się na drugiego człowieka, można się kłócić i złościć ale nie przestaje się kochać a to wiąże się tez z wypełnianiem pewnych obowiązków względem drugiego człowieka, tutaj facet zobowiązał się, kolokwialnie ujmując, dojść w swojej partnerce JEDEN określony dzień w cyklu i to go przerosło, biedny mały chłopiec zdziwiony tym, ze do zrobienia dziecka potrzeba seksu 🤦🏻‍♀️🤷🏻‍♀️
 
Do góry