O, trzonie drogi!
Rozkładam swe nogi!
O trzonie, mój miły,
Nie sprzedaj mi kiły
Niech się złączą się drogi,
Wystrysk nie był ubogi
Użycz mi siły,
Trzonie mój miły
Wchodzisz w me progi,
Rycerzu drogi!
Niech się leje po kolana
I jest biały jak śmietana
Świeża
A włos na jajkach się najeża
Z tej radości
Co na ustach gości
Niech tkwi we mnie do rana
Nadzieja moja kochana
Na owocne poczęcie
I brzucha wydęcie!
Kiły nie ma - pico bella
W starych jajach salmonella
Na szczęście ja zaszczepiona
I godna przyjąć już trzona!
Trzon wysoki jak ten klif
Bardzo groźny jest też HIV
Zatem gdy trzon ci nie znany
Musi w gumkę być ubrany
Och trzonie, mój ty trzonie,
Kiedy finisz na mym łonie
Próżne wówczas twe staranie
Jak o majtki pocieranie
Szanse marne wtedy, kotku
Jak chcesz ciąży, to kończ w środku
Trzonie, trzonie - nie bądź flakiem
Mam sukienkę z rozpierdakiem
Stan na baczność jak żołnierze
Ja już naga w łóżku leżę!
Czekam sobie rozpalona
Na twojego megatrzona
Leżę, myślę o zabawie
Czy to w śnie czy już na jawie
Ożesz dziwne te orgazmy
Takie silne, że aż spazmy
Skocz jak pyton w materiały
I stworzymy tam annały
Co stulecia nie widziały.