Jestem po rozmowie. Fajerwerków nie było - nie mogą mi zaproponować etatu tylko zlecenie na tych samych warunkach (to są finansowo dobre warunki) - No to zgodnie z zapowiedziami powiedziałam, że dziękuje ale nie jestem zainteresowana
Powiedziałam, że to jest dla mnie gorsza propozycja a ja z uwagi na szacunek do swoich kompetencji i doświadczenia nie moge jej przyjąć. No to padło podejrzenie ze mam coś innego - powiedziałam zgodnie z prawda ze nie. No to wróciło niedowierzanie. Ostatecznie 3 razy powiedziałam, ze to moja ostateczna decyzja i ze nie mam się nad czyn zastanawiać. A tamta dalej swoje ze dla niej rozmowa jest otwarta. Wiec powiedziałam, że owszem jest pod warunkiem ze do lipca jednak znajdzie się etat
oczywiście było obiecywanie gruszek na wierzbie ze będą etaty dla wszytskich w zespole
wiec powiedziałam ze niezły ruch jak na poczętek etatów dla wszystkich - czyli od zabranie jedynego etatu w zespole
Koniec był tak, że mam ochłonąć i wrócić do rozmowy bo dla niej rozmowa jest otwarta. ja dałam po raz piaty znać, że dla mnie ta oferta jest nieatrakcyjna. Nadal nie docierało. Inna sprawa, że to kejs dla sądu pracy
Teraz mam tylko nadzieje ze na pewno żaden terminator nie czekał na moje jajeczko