Proszę, jaka piękna mobilizacja maturalna ;-) Ja w liceum z francuskiego byłam noga (to znaczy miałam czwórkę ;-)). No nie wchodziło mi to kompletnie... mogłam się tam nauczyć słówek, gramatyki, sporo napisać i zrozumieć, ale nic z życiowych rzeczy. Skupiałam się na angielskim, zdałam sobie certyfikat... Ale potem życie chciało inaczej
i teraz jestem naturalnie swobodniejsza we francuskim niż w angielskim, którego na co dzień nie używam - a było totalnie odwrotnie. Powinnam się nauczyć kiedyś niemieckiego, mieszkam kilka km od granicy (zarówno tu jak i w Polsce!). Próbowałam też włoskiego i w sumie dzięki francuskiemu i łacinie wydawał mi się prosty, ale przez pracę opuszczałam sporo zajęć na kursie... a potem poszłam na salsę