reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dziewczyny ze starań 2022 - bez tabu

A w ogóle, to kiedyś opowiadałam Wam, że mój mąż jest chrzestnym swojego bratanka i z okazji jego urodzin został zaproszony tylko na kawę po urodzinach... I generalnie o innych animozjach, obowiązkach obu braci wobec matki itp.
Więc mały update: ja jutro pracuję, więc nie będę obecna, ale i tak nigdy nie jechałabym 170 km w obie strony na kawę. Ale zasadniczo wybuchła lekka afera, mój mąż wreszcie pokazał jaja (w końcu pełne "good stuff"!), powiedział bratu co i o czym myśli... no i brat się pokajał! Jednakże próbując się bronić użył w dyskusji argumentu, który sprawia, że wpadam w stan absolutnego wrzenia: powiedział mojemu mężowi, że nie ma czasu pomagać ich mamie tyle co mój mąż, bo ON MA RODZINĘ! A MY NIE! Bo nie jesteśmy tacy super płodni, że mamy dzieci na życzenie jak oni, tak...? :baffled:
 
reklama
Wiem, że to dość mocno abstrakcyjne pytanie. Ale ja czuje ile mnie te starania kosztują i myślę, że gdybym ja już miała jedno dziecko to zrobiłam ufff i bym poszła założyć wkładkę i podziękowała za dalsze przygody.
 
A tak mi teraz przyszło na myśl (ja nie jestem pewna odpowiedzi na to pytanie u siebie) poważne pytanie. Czy z uwagi na taki problem z pierwsza ciaza - zajściem czy poronieniami - gdyby się w końcu udało - będziecie mieć siłe na staranie się o kolejne dziecko? Bo ja zawsze w głowie chcialam mieć dwójkę ale mam wrażenie ze u mnie jedno będzie już cudem i ja myśle ze na tym zakończę.
No ja na pewno nie zdążę mieć więcej niż jednego, więc tematu nie ma...
 
powiem Ci, ze ja nawet o tym nie myślę. Jestem skupiona na pierwszym, a co będzie potem - nie mam pojęcia.
Powiem coś kontrowersyjnego i wiem, że wiele dziewczyn ma inne zdanie i szanuję to.
No ale jednak z mojej perspektywy (może kiedyś to się zmeni) jak ma się jedno dziecko to łatwiej starać się o kolejne. WIEM że to moze być gadanie potłuczonej głowy, wiem, dziewczyny. Ale teraz tak czuję.
Że ja nigdy w życiu nie trzymałam dzieciątka w rękach, nie widziałam uśmiechu, pierwszych kroków.
Ale to są myśli niepłodnej głowy, która nigy nie była w ciąży. Bo mam też inne opinie, które wiem, ze neguje wiele dziewczyn. Pewnie jakbym miała inne przeżycia, gadałabym inaczej.
Mam takie poczucie, że to jest kwestia tego, że przy pierwszym to jest wszystko albo nic. Będziesz mamą albo w ogóle nie będziesz. Przy kolejnych jednak już jesteś mamą, masz poczucie, że chociaż częściowego spełnienia w tym zakresie.

Ja zawsze chciałam mieć minimum dwoje dzieci, najlepiej troje. A teraz to po prostu realnie chciałabym mieć jedno i będę zadowolona.
 
No właśnie ja odkąd mi zabrali Polę, to też mam problem 😂 dla chłopca Jaś albo Ignacy.

Bruno też ładnie!

Mój pradziadek z kolei miał na imię Brunon. Mówili na niego Bronek, jak byłam mała to mówiłam do babci, ze idziemy na grób do dziadka „Glonka” zamiast Bronka 😂
U nas dla chłopca Jan (ale mamy nadzieję, że będą mówić na niego Janek, a nie Jaś), a dla dziewczynki na razie jedyny pomysł to Kaja, ale nie jesteśmy do końca przekonani.

Generalnie mam takie podejście, że rodzice nazywają dziecko jak im się podoba, a innym uj do tego, ale spytała mnie ostatnio bliska znajoma w ciąży co sądzę o imieniu Roksana dla jej córki. To jej długo wyczekiwana ciąża, więc zastanawiałam się jak jej to powiedzieć delikatnie.
- Hmmm, z jakąś stroną w necie mi się coś kojarzy...
Nie podziałało. Zrobiłam więc podejście drugie:
- A masz już pomysł jak będziecie wołać w zdrobnieniu? Roksa?
Zadziałało. Koleżanka zrobiła wielkie oczy i powiedziała coś w stylu ,,o kur** faktycznie!!!!''. Mała kiedyś mi za to podziękuje.


Mam nadzieję, że nie ma tu żadnej Roksany, ani mamy Roksany, bo nie chciałam sprawić przykrości ;P
 
@Alabama89 ja przyznam ze na te chwile nie chcialabym sie starać drugi raz, a na pewno nie jakos szybko po 1 dziecku, tak żeby nacieszyc tym 1 dzieckiem a nie martwić od nowa. Osobna kwestia jest to, ze jak juz dziecko podroznie może przestaniemy sie zabezpieczac, chcialabym moc przezyc taka kontrolowana wpadke, bez zamartwiania sie i nakrecania, choc pewnie to niemożliwe xD
Ale to tez takie gdybanie bo nie wiem czy w ogole dorobimy sie 1 bobasa 🙂
 
Jakiś taki... fajny ten materac z Lidla, nie ?
351992_4.jpg
 
Ja raz w styczniu wracałam bez płaszcza do domu. Ale nie powiem dlaczego. No serio, Wy się śmiejecie z tych historii a mi jest wstyd, strasznie wstyd :D
Kiedyś z kuzynką poszłyśmy do mieszkania jakiegoś dopiero poznanego białorusina na imprezę.
To ile razy ja się walałam sama po nocy to nawet niezlicze. Znajomości z dziwnymi typami - nie starczy mi rąk żeby policzyć. ONS również się zdarzył. Jedyne co to nie brala narko nigdy. Oprócz zioła. A teraz jak o zielsku pomyślę to mi się wraca :D
Kto poza mną sprawdzał co to ONS??? 🙋‍♀️
 
Jeszcze po wczorajszej wizycie na której okazalo sie ze mam 2 pecherzyki kompletnie zmienilo mi sie myslenie o blizniakach, wcześniej jezu dramat nie poradze sobie z 2 na raz, a teraz myślę jaki to byłby fart, wtedy już bym sie na pewno nie starała kolejny raz 🙂 ofc tak myślę teraz 😅
 
reklama
Do góry