reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

DUŻE RODZINY 3+ część 2

nie do końca się tak da, bo wiadomo, jak dostaje 1 z matematyki bo nie pisał notatek w zeszycie i pracy domowej nie zrobił to gonimy za oceny, ale to trzeba jakoś starać się równważyć.....
w sensie że widzę na co go stać i wiem że może 6 z matematyki nie będzie miał, ale na 4 potrafi się nauczyć i udowodnił to już nie raz, tylko wiadomo, ze trzeba włożyć w to dużo pracy, uwagi i niestety poświęcić masę czasu jego i mojego.
ewidentnie woli przedmioty humanistyczne i znacznie mu to łatwiej wychodzi, bez specjalnego wysiłku miałby 4, także wtedy jak trochę popracuje będzie miał 6.
nie jest łatwo tłumaczyć że nie uczy się dla ocen będąc w szkole....
ale na wywiadówce wychowawca pyta nas jakie ma hobby, co lub, czym się interesuje, żeby go w tym wspierać, żeby miał coś co go interesuje, pasjonuje. więc zaczął chodzić na kółko radiowe i na kółko historyczne.
był kiedyś w szkole wykład jak wyzwalać w dziciach motywację wewnętrzną, zeby nie trzeba było stosować namowy, groźby, kary żeby się uczył i chodził do szkoły, żeby sam chciał, ale to oczywiście ciężka orka ;) robimy co możemy
Rozumiem Twoja argumentacje, po czesci tez sie z nia zgadzam, ze w pierwszych latach nauki rodzic uczy sie razem z dzieckiem i poswieca jego nauce wiele wysilku.
Ale piszac, zeby nie tlamsic ocena, nie mialam na mysli obowiazkowosci dziecka co do prac domowych ( moim zdaniem nie powinno byc w szkolnictwie codziennych prac domowych, ale to juz inna dyskusja ;)) czy notatek, tylko bazujac na przykladzie matematyki, dziecko moze byc swietne w rownaniach, a nie lezec mu bedzie tyrgonometria, bo niby to i to matematyka, ale zeby nie wymagac, ze w calej matematyce musi byc git ;)

Sama jestem nauczycielem, wiem jak to wyglada od podszewki i nie podoba mi sie wiele rzeczy, gdzie wszystko odbija sie na dzieciach tak naprawde, wiec zrobie co w mojej mocy, zeby na samym dole tej przyslowiowej ptasiej - gownianej piramidy, moje dzieci umialy rozlozyc sobie parasol ;)
 
reklama
Super ekipa... taka męska[emoji6]
U mnie dla odmiany same baby w domu i niespodzianka w brzuchu.[emoji846]
Witamy u nas...
Heda, naprawdę będziesz miała niespodziankę? To tak z wyboru? Ja z obaw, że znów będzie syn wolałam wiedzieć wcześniej żeby mieć czas na oswojenie :-) Choć nie wiem czy gdyym miała córki to podejście byłoby takie samo, jednak już "swoją" córunię bym miała, synuś byłby dla tatusia. Ja mocno przeżywam gdy moi chłopcy w wieku ok 4 lat konsekwentnie przechodzą pod skrzydła ojca. Ale co poradzę, tak świat jest skonstruowany, w końcu mężczyźni z mężczyznami mają więcej wspólnego :-)
 
Rozumiem Twoja argumentacje, po czesci tez sie z nia zgadzam, ze w pierwszych latach nauki rodzic uczy sie razem z dzieckiem i poswieca jego nauce wiele wysilku.
Ale piszac, zeby nie tlamsic ocena, nie mialam na mysli obowiazkowosci dziecka co do prac domowych ( moim zdaniem nie powinno byc w szkolnictwie codziennych prac domowych, ale to juz inna dyskusja ;)) czy notatek, tylko bazujac na przykladzie matematyki, dziecko moze byc swietne w rownaniach, a nie lezec mu bedzie tyrgonometria, bo niby to i to matematyka, ale zeby nie wymagac, ze w calej matematyce musi byc git ;)

Sama jestem nauczycielem, wiem jak to wyglada od podszewki i nie podoba mi sie wiele rzeczy, gdzie wszystko odbija sie na dzieciach tak naprawde, wiec zrobie co w mojej mocy, zeby na samym dole tej przyslowiowej ptasiej - gownianej piramidy, moje dzieci umialy rozlozyc sobie parasol ;)
Jeszcze zależy od dziecka, z najstarszym siedzę dużo, ale młodszy jest w 1 klasie i już widać że jest inny, bardziej samodzielny, nie potrzebuje rodzica sam wszystko wie
Zobaczymy jak będzie w 4 klasie bo oni w zasadzie w klasach 0-3 jako tako nie mają zadawane do domu albo bardzo niewiele.
Ten w 1 klasie to zazwyczaj wszystko dodatkowe zdąży zrobić w szkole i nic nie przynosi. Jedyne co ma zadawane regularnie to wiersz na pamięć, mniej więcej 2-3 w miesiącu i lektura jedna na miesiąc. A z tymi wierszami to nawet czasem bywa tak że jak zapomni to poprosi pana żeby mógł mówić jako ostatni i w międzyczasie jak inni mówią to zdąży zapamiętać ;)
 
Heda, naprawdę będziesz miała niespodziankę? To tak z wyboru? Ja z obaw, że znów będzie syn wolałam wiedzieć wcześniej żeby mieć czas na oswojenie :-) Choć nie wiem czy gdyym miała córki to podejście byłoby takie samo, jednak już "swoją" córunię bym miała, synuś byłby dla tatusia. Ja mocno przeżywam gdy moi chłopcy w wieku ok 4 lat konsekwentnie przechodzą pod skrzydła ojca. Ale co poradzę, tak świat jest skonstruowany, w końcu mężczyźni z mężczyznami mają więcej wspólnego :-)
Mam to samo ;)
 
Heda, naprawdę będziesz miała niespodziankę? To tak z wyboru? Ja z obaw, że znów będzie syn wolałam wiedzieć wcześniej żeby mieć czas na oswojenie :-) Choć nie wiem czy gdyym miała córki to podejście byłoby takie samo, jednak już "swoją" córunię bym miała, synuś byłby dla tatusia. Ja mocno przeżywam gdy moi chłopcy w wieku ok 4 lat konsekwentnie przechodzą pod skrzydła ojca. Ale co poradzę, tak świat jest skonstruowany, w końcu mężczyźni z mężczyznami mają więcej wspólnego :-)
Niespodzianka nie chce się ujawnić. Za tydzień mam połówkowe, to moze uda się sprawdzić kim jest bobo...[emoji57] Ale nie liczę na to...
Edit... ja chętnie przygrane kolejną dziewczynkę. Ale nie ważne jaka płeć byle zdrowe. Chciałabym już jakieś zakupy zrobić więc fajnie by było wiedzieć czy róż czy błękit...
 
Ostatnia edycja:
A to chyba zależy z tym odchowaniem dzieci. Takie starsze mają już swój świat. I nie spędzają dużo czasu w domu, więc ten dom powoli robi się pusty. Moja najstarsza lada moment wyjdzie na studia i zostalibyśmy w pustym domu. Z jednej strony drugą młodość z długiej straszna nuda... I te święta już tak nie cieszą bez małych łapek ściagajacych cukierki z choinki czy czekających na Mikołaja... bez malych dzieci cała magia znika...
Ja jestem fanką maluchów. Te noworodki, niemowlęta, przedszkolaki są wspaniałe. Ale te duże, szkolne, pyskujące to już dla mnie udręka. Na szczęście mój małż zdecydowanie woli te duże, gdy są dla niego partnerami, pieluchy go nie kręcą. Uzupełniamy się :-)
W sumie biorąc pod uwagę, że mam synów, którzy zaczynają żyć właśnym życiem a ja zostaję z "niczym" to fajnie, że znów będzie maluch, dla którego mamusia jest całym światem.
 
Dla mnie szkoła to zmora!!!
Najstarszy jest w 6 kl., młodszy w 3 kl. Obaj, na szczęście i jednocześnie niestety, bardzo inteligentni, ale dla mnie to jest właśnie utrudnienie. Starszy nadal uważa, że wystarczy mu to co na lekcjach, rzeczywistość to weryfikuje, bo jak to nastolatkowie na lekcjach gadają, więc już tyle nie wynosi co kiedyś. Poza tym prac domowych nie daje do sprawdzenia bo uważa, że jest najmądrzejszy i potem jest 3. Wychodzi też z założenia, że codzienne uczenie się z lekcji na lekcję jest mu zbędne więc kartkówki bez zapowiedzi również wiążą się ze słabą ocean. Najbardziej wnerwia mnie to, że wiem, że stać go na najwyższe oceny, ale ponieważ te dobre, zadowlajaće osiąga bez żadnego wysiłku to olewa system . . . A ja się właściwie nie mogę przyczepić no bo ma dobre oceny :-) Co z tego jak postawa fatalna.
Młodszy z kolei, ponieważ to 3kl oceny ma dobre ale znów ponieważ nauka to nie jest wyzwanie, z nudów szkolną atrakcyjność urozmaica sobie durnym zachowaniem. Podłapuje wszelkie głupie teksty, zachowania itp
Złoty środek to chyba dzieci średnio zdolne i pracowite :-)
 
Hihi, to jak mój w pierwszej ;) też inteligentny a czasem jest taki tydzień że codziennie jest uwaga w dzienniczku...
 
Mnie chwilowo temat szkoły i lekcji nie dotyczy... młoda teraz najlepsza w klasie... A maluchy... jeszcze parę lat spokoju. Córa całą podstawówkę cienko sobie radziła... dysleksja i takie tam... potem mieszkaliśmy za granicą ok 5 lat i tam szkoła na luzie... lekcje zadane na cały tydzień z góry i nawet jak się nie zrobiło to nikt z tego nie robił problemu. Ogólnie poziom nauczania w Norwegii poniżej krytyki... nawet młodej się nie podobało i koniecznie chciała wracać do Polski. Baliśmy się jak da sobie radę w LO po takiej dziurze w edukacji. Ale o dziwo jest super.
 
reklama
@Mama Stacha to ja mam podobnie z tym, że oceny były by lepsze gdyby chcieli ale zapamiętają na lekcji, w domu tylko powtórka czy szybka nauka bez przekładania i jest 3 czy 4..."mama, ale przecież jedynki nie mam?" A jak ich przypili np. Konkurs jakiś czy pochwała, plus itp. Ale muszą solidnie przesiąść to i 6 jest...Ale tak jak pisałam niech mają to na co zapracują nie mamy parcia.

Ja sama byłam w szkole podstawowej stłamszona i nie chcę by jakakolwiek ocena-bo ona nie wyznacznikiem tego czy dziecko jest mądre/głupie , bardziej inteligentne czy mniej albo co gorsza uznane za tego "Co z niego nic dobrego nie wyrośnie lub z niego nic nie będzie"- dziecko zaszuflatkowała. Gdybym wtedy nie odbiła się od dna-tego co oceny w szkole o mnie sugerowały z przedmiotów ścisłych (z humanistycznymi bez problemów) to dziś byłabym wrakiem człowieka. Skutki i tak widzę do dziś, że nie mam tyle pewności siebie i często czuję się gorsza.
Kończąc szkołę podstawową i przechodząc do gimnazjum czułam się głupsza od innych dzieci. Mam żal do nauczycieli bo mnie zaszufladkowali a wtenczas rodzice widząc same 2 a i 1 kowali głową z politowaniem i mówili "idź się ucz" i się uczyłam godzinami. Cała we łzach, znerwicowana, smutna i przerażona bo i tak do głowy nic mi nie wchodziło. Nie spałam po nocach i nie raz miałam ochotę z tym wszystkim skończyć z sobą. Smutne ...jak ja nie lubiłam szkoły przez to, nic mnie nie cieszyło. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że moje dzieci nie przymusu lubią szkołę, z radoscią do niej idą.
I tak poszłam do gimnazjum. I dziękuję Bogu za czas zmian nauczycieli i dzieci, za nową klasę. Postanowiłam pokazać że nie wolno nikogo skreslac tylko dlatego, że jest słabszy. Zaprzyjazniłam się z koleżanką i do tej pory mamy kontakt. Była dla mnie podporą i w przedmiotach ścisłych bardzo mi pomagała. Nigdy nie pozwoliła odpisywać, zawsze przygotowywała mnie do lekcji poświęcając swój czas. I tak, uczniem piątkowym ani z matmy, ani fizyki, chemii nie byłam i do tej pory mam z tym problem. Natomiast zamiast 2 czy 1 były 3 czy słabe 4. Zmiana nauczycieli!!! Szkoły! Odważyłam się pójść i poprosić o pomoc i ją dostałam. Nikt mnie nie określił. Czysta karta. Wiatr w żagle. Uwierzyłam w siebie bardziej, noce były spokojniejszy a ja polubiłam się na tyle ile w tym czasie mogłam. Na pewno już nie czułam się inna i głupsza. Mniej wartościowa. Pozwoliłam sobie na to, żeby uczyć się na tyle na ile mogę.
Potem poszłam do LO normalnego , poznałam męża - był w wieczorowce- uczył mnie i mi pomagał. Zdałam przyzwoicie maturę ale na szczęście matmy nie musiałam. Poszłam na studia dziennie, całkiem dobrze mi szło. Mam dobrą pracę, jestem dobrym pracownikiem. Lubię siebie, stworzyłam z mężem rodzinę.

Dziś mogło by mnie tu nie być. Jestem. I coś że mnie jest. Wyrosłam na kogoś, dla kogoś, pi coś...Nie skreslajcie nikogo. Wszyscy są ważni, dobrzy i piękni nawet Ci slabi i nie rokujący bo się słabo uczą.
 
Ostatnia edycja:
Do góry